poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział szósty


Staliśmy na przystanku. Spałam tylko małą godzinę. Nic mi to nie dało. Zawsze byłam nie wyspana. A dzisiaj mamy jeszcze gotowanie. Nie wiem co mamy gotować. Nawet Ino mi nie powiedziała. Jedynie co powiedziała, że dopiero zaczynają ten przedmiot. I sama się przyznała, że za bardzo nie potrafi dań gotować. Bardziej lubi robić ciastka niż cokolwiek innego. To na czwartek jej się przyda. Będzie musiała dla Sasuke zrobić słodkość. Trzeba coś zrobić w końcu od serca. Ja zrobię z nienawiścią. Niech wie, ze nienawiść tez dobra.
Ino sobie przypominała wszystko z matematyki. Jeszcze przyszła do mnie rano by jej parę rzeczy wyjaśniła. Chyba wiedziała, że nie śpię.  Nie wiem dlaczego, ale ona chce jak najlepiej wypaść przy Sasuke. Powinnam jej powiedzieć, że chce jej pomóc, ale będę milczała. Niech wytrzyma tydzień. Powinna w końcu zrozumieć, że to też człowiek.
Nasz autobus podjechał i wsiedliśmy po woli. Może w tej szkole kogoś sobie do rozmów znajdę? Będę musiała spróbować, ale najważniejsze, że mam jedną osobę, którą jest Ino. Ona może mi pomoże kogoś znaleźć. Tylko, że to się nie uda. Nie będę potrafiła się z nikim zaprzyjaźnić. To u mnie ciężkie będzie zaklimatyzować się z nimi.
Usiadłam z tyłu, gdzie wczoraj siedzieliśmy. Powinnam zastanowić się nad tym wszystkim. Czy warto to ciągną, czy się poddać? Nie wiedziałam. Powinnam odejść stąd. Dla nikogo nie jestem ważna. A gdybym oddała się w Ich ręce było by raźniej dla wszystkich. A tak to cała Szkoła jest zagrożona. Dyrektorka wraz z blondynką wszystko wiedzą na mój temat. Jaka jestem naprawdę i kim jestem?! Ludzie nie potrafią rozgryźć takiego człowieka jakim jestem  ja.
Przesunęłam się bliżej okna. Podziwiałam drogę i ludzi mijanych. Na niektórych twarzach widniał szeroki uśmiech. Powinnam się dogłębnie zastanowić nad wszystkim. Czy dobrze wybrałam? Czy to wszystko się skończy? Oby jak najszybciej. Już nie chce przeżywać tych wspomnień, tego cierpienia. Ono dręczy mnie co noc gdy zasnę. Nie mogłam zrozumieć czemu to wszystko przez te lata dręczy mnie najwięcej?! Nie uwolnię się od tego. Choć bardzo tego pragnę. Zapomnieć o tej jednej nocy, która co noc wraca we snach. O to bym prosiła wszystkich, także ludzi.
Zatrzymaliśmy się na jeszcze paru przystankach. Do autobusu wsiadł Sasuke. Wykłócał się z kimś przez komórkę. Usiadł razem z blondynem z tyłu koło mnie i Ino. Tyle, że koło mnie siedział blondyn. Spojrzałam w bok. Ino na policzkach miała rumieńce. Aż tak na nią działa Sasuke? Jest gorzej niż myślałam. Widziałam jak brunet patrzy lekko na dziewczynę. Nikły uśmiech zagościł na jego twarzy. Czyli zadawalało go to co robiła? Nie zwracała zbytnio na niego uwagi? Popatrzał się na blachę autobusu.
-Nie denerwuj mnie, Itachi! - powiedział na cały autobus. Przysłuchiwałam się co mówił. Nie powinnam, ale chciałam wiedzieć choć trochę - Nie będę z tobą jeździł samochodem! Nie ma takiej szansy! - przerwał na moment wysłuchując słów swojego brata. - Porozmawiać? Zawsze możesz w domu. Odwal się ode mnie - rozłączył się.
-Mocne słowa. - pochwalił go blondyn. - Podziwiam cię czasami, że ty masz cierpliwość do niego. - jechaliśmy dalej. To zdaje mi się, że nawet ja nie miałabym do niego cierpliwości. Mam stalowe nerwy, ale to już trzeba naprawdę mnie wkurzyć. A on nadaję się do tego bardzo dobrze. Jeśli jak dobrze wiem to znęca się nad wszystkimi.
-Sasuke.. - powiedziałam. Oby dwoje na mnie popatrzeli, lecz nie spojrzałam na nich. Nie miałam ochoty. - Czy twój brat miał kiedykolwiek dziewczynę?
-Zastanawiając się to On nie miał. A może miał, a nie chciał powiedzieć. Nie mam pojęcia. Za bardzo się nim nie interesuje. On jest dziwny i tak pozostanie. Jesteśmy w tym samym wieku, a zachowuje się jak dziecko. - westchnął ociężale. -Ciężki z niego typ mężczyzny. Nie znajdzie sobie kobiety, która będzie go chciała. Jest strasznie wybredny co do nich. Musi być ładna, i wysportowana. I ma lubić to co on? Na przykład uwielbia czekoladę z nadzieniem pomarańczy i wódki. Przecież żadna kobieta tego nie lubi. Potem jeszcze inne niestworzone rzeczy. Mam go po prostu dosyć. Nie daje żyć. Czasami nawet już rodzice mają go dosyć. Choć matka wieży, że się zmieni. Musiałby się stać cud. - zatrzymaliśmy się. Byliśmy już blisko szkoły. Powinnam dobrze to przemyśleć. Wszyscy wychodzili. Ino jakby była zła, ale nie odzywała się. Tylko szybko odeszła ode mnie. Chyba była zła, że ona nie mogła odezwać się słowem do Sasuke. Jeśli chce go mieć musi się na razie przyzwyczaić do tego, że On tez potrzebuje odpoczynku.
Zostałam sama. Przeszłam koło pamiętnej fontanny, gdzie zabrał mi moją ukochaną spinkę.  Parking dla samochodów stał bardzo blisko. Stanęłam i spojrzałam się na niebo, gdzie były ciemne chmury. Będzie padać? Kiepsko. Wszyscy będą w szkole. Nic nie może się dziać co będzie ze mną związane. Nie mogą się dowiedzieć co ukrywam, to boli, ale muszę z tym żyć. Życie dało mi taki los i muszę się z tym pogodzić. Ono już się nie zmieni, ale mogę nim w lepsza stronę kierować.
Popatrzałam w bok. Moim oczom ukazał się długo włosy mężczyzna w rozpiętej białej koszuli. Na rękawkach miał logo szkoły. A spodnie były do samego dołu. Komu on chciał zainponować? Choć kobiety na niego patrzały i połykały go wzrokiem. Muszę przyznać, że ma mięśnia. Siłownia? A może jakieś treningi? To bez znaczenia. I tak na nic nie zasługuje. Powinien w końcu wziąć się w garść. Popatrzałam na samochód, na którym opierał się. Czerwony, po oby stronach były wgięcia, opuszczony dach. Znam ta markę auta. Ferrari. Mój ulubiony samochód. Sama bym chciała już mieć prawo jazdy i jeździć. Ten typ marki jak dla mnie znakomity. Są dwa siedzenia i jeszcze obszyte delikatną skóra. To cudo normalnie.
Jeden z jego kumpli go szturchnął. Wskazali na mnie. Uniosłam jedna brew do góry. Teraz dopiero zauważyłam, że Itachi ma w ręku papierosy, które dał blondynowi. Uśmiechnął się. Jeszcze tego by było mało bym z nim miała dzisiaj rozmawiać. Odchodziłam do budynku. Przede mną stanęła Karin z swoją jakże miła i sympatyczną bandą. Odgarnęłam delikatnie grzywkę. Ominęłam ich, po co miałam nimi się przejmować? To nie miało sensu. Szalała za Sasuke jak pewnie każda w tej szkole. Chcieli by zaprosił na bal? To głupie. On jest jedną na pewno zainteresowany, nawet wiem którą. Nic nie będę mogła powiedzieć. To jest przygnębiające. Muszę milczeć by nikt niczego nie podejrzewał w kim tak naprawdę się buja. Weszłam do budynku i przemierzałam korytarz pełen ludzi. Nikt już na mnie nie zwracał uwagi. Tym lepiej. Nie musiałam się aż tak wyróżniać.
Wzięłam z szafki książkę i zeszyt. Chciałabym uczęszczać na jakieś zajęcia, które by mi bardziej kształciły. To wszystko przerabiałam i jestem w przodzie. Ale tak naprawdę chciałabym mieć zajęcia dodatkowe z trudniejszego działu nauk ścisłych. Takich jak matematyka. Miałabym chociaż jakąś zabawę. Pierwszy był angielski w Sali dwadzieścia siedem. Nie szłam jeszcze do klasy. Popatrzałam na dziedziniec, gdzie były ławki i fontanna. Uniosłam głowę ku górze patrząc na niebo. Nie było już słońca. Niebo pokrywały ciemne chmury. Jedna kropla rozbiła się na szkle. I tak następna i następna. Rozpadało się na dobre. Patrzałam na fontannę. Miałam jeszcze dobre piętnaście minut do rozpoczęcia lekcji.
Przymknęłam powieki.
Przypomniałam sobie uśmiechniętych rodziców. Ta scena była dla mnie ważna w życiu. Dawała mi nadzieję na lepsze jutro. Mogłam w duchu być uśmiechnięta, ale na zewnątrz nie było takiej potrzeby. Dla kogo? Wujek miał swoje zajęcia, inni tak samo. Byłam sama jak palec. Teraz do rozmowy mam Ino, ale ona się zezłościła.
-Cholera! - męski baryton rozniósł się po szkole. A temu co się stało? Może chodzi o jego samochód, który był odsłonięty i zmókł. To by było zabawne. Popatrzałam w bok, każdy mu odstępował miejsca aby przeszedł. Popatrzałam na niego, gdy stał przy swojej szafce. Otworzył ją z hukiem. Jego kumple chcili go uspokoić.
-Dla ciebie samochód będzie ważniejszy kiedyś od kobiety?
-A żebyś wiedział! - fuknął na siwo włosego. Odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnął się. Tak, aby Itachi najwyraźniej nie widział ulotnił się. Podszedł do mnie.  Nie zwracałam zbytnio na niego uwagi. Popatrzałam na jego twarz.
-Czy zawsze tak się uśmiechasz? - zapytałam swoim głosem.
-Jak dla kogo. - mówił - Dla ciebie mogę. - wywróciłam oczami. Odchodziłam. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. To przynosi nie szczęście jak dla mnie. Wszyscy wokół mnie mogą stracić życie, a tego nie chcę. Powinnam wszystko dokładnie przemyśleć czy dobrze robie będąc w tej szkole? Nie miałam bladego pojęcia. Teraz też nie mam. Czułam jak mnie śledzą swoim przenikliwym spojrzeniem. Nie interesowałam się tym. Jestem inna niż każdy w tej szkole. Zmieniona. Przez ten wypadek, a raczej zamach życie nie jest łatwe. Trzeba wszystko ukrywać przed ludźmi, którzy myślą o śmierci i o powstaniu. Nigdy nie umarłam. Żyłam swoim tempem nie wychylając się z pośród społeczeństwa. A teraz trafiłam tu. Do publicznej szkoły. Musze zachowywać się inaczej a to jest bardziej trudne niż myślałam. Weszłam do klasy i usiadłam na wolnym miejscu całkiem z tyłu kasy.
Angielski był dziwnym przedmiotem, choć bardzo go lubiłam. Bardziej wysilające umysł, ale też był dobry. Mogłam poznać chociaż trochę język. Patrzałam w okno rozmyślając nad wszystkim.  Czy spotka mnie kiedyś szczęście? Nie zastanawiałam się nad tym. To teraz jest mi mało potrzebne.
Westchnęłam cicho.
Popatrzałam na krople deszczu obijające się o parapet. Gdybym chciała cofnąć czas nie potrafiłabym. Odzyskać rodziców było by coś. A nie mogę, jestem w kropce. Powinnam zastanowić się jak będę żyć, skoro nikt nie może się dowiedzieć o mojej przeszłości. Tajemnica wielka, a mało czasu? Oni nie zrezygnują z poszukiwania mojej osoby.
Za biurkiem stała niebiesko włosa kobieta z białą spinką, która miała kształt kwiatka. Podpinała sobie delikatnie włosy do tyłu. Lekki makijaż podkreślał jej niebieskie oczy. Była, tak mi się zdawało najwyraźniej, najseksowniejszą kobietą jaką na razie widziałam. Oglądaliśmy dzisiaj jakiś film w języku angielskim. Kobieta sprawdzała chyba kartkówki, chciała mieć chwile wolnego do sprawdzenia?! Warto czasami… Popatrzała na mnie. Nie wiedziałam o co chodzi. Przywołała mnie palcem do siebie. Ta przed lekcją sprawdziła mnie co umiem.. Byłam jednym słowem dobra.
-Dam ci dziennik, a ty wpisz oceny z kartkówek do tego dziennika. - dała duży zeszyt, i plik kartek. Usiadłam na swoim miejscu. Zauważyłam, ze ten dziennik należy do klasy o rok starszej. Będą mieli studniówkę w tym roku. Otworzyłam na stronie, gdzie był angielski. U dołu napisałam kartkówka, u góry to samo w skrócie. Wpisywałam oceny… Sporo było jedynek. Chwyciłam jedna kartkę i spojrzałam na imię i nazwisko.
-Itachi Uchiha - wyszeptałam tak cicho bym sama to usłyszała. Miał bardzo ładne pismo jak na chłopaka. Popatrzałam na ocenę, chyba najlepsza ze wszystkich jak na mój gust. Pięć minus to dobra ocena.
-Sakura.. - wyszeptała Ino.
Popatrzałam na nią.
-Kogo masz kartkówkę?
-Czy to ważne? - odpowiedziałam pytaniem. Odłożyłam w bok i wpisałam jeszcze dwóm osoba, gdy zadzwonił dzwonek na przerwę.  Zamknęłam dziennik, oddałam wszystkie rzeczy nauczycielce. Kiwnęła głowa. Wzięłam książki i skierowałam się do swojej szafki, gdzie miałam wszystkie swoje rzeczy, a także inne potrzebne podręczniki do nauki. Słyszałam rozmowy wszystkich. Usłyszałam znajomy głos daleko z tyłu.
-Witam panią. - obejrzałam się. Stał przy futrynie drzwi do klasy Konan. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wiec flirtował z nauczycielką?
-Ach Itachi… - powiedziała. - Znowu zaczynasz?
-Jak bym nie mógł? - zapytał - mi to się podoba. A w szczególności flirtując z taką piękną i dojrzałą kobietą. - uśmiechnął się zniewalająco.
-Przesadzasz.
-Mówię całkiem poważnie. - odezwał się. - Pani jest dojrzała, wykształcona, mająca dobry wpływ na mężczyzn. - odwróciłam się. Szłam dalej, widziałam, że przy jego szafce czekają kumple. Rozmawiali o czymś namiętnie.
-Znowu to robi? - zapytał blondyn
-Jakże inaczej. Zawsze postawi na swoim. A potem ma te przywileje u niej. - odpowiedział czerwono włosy. Otworzyłam szafkę i schowałam książkę z zeszytem. A wzięłam podręcznik od historii. Chciałabym wiedzieć dlaczego tak bardzo ma te przywileje? Za flirtowanie. To chore i bezsensowne. Deszcz nie przestawał padać. Wzmógł się jeszcze bardziej. I jak ja dojdę do domu? Hm… Przejść się i powspominać? Nawet dobry pomysł. Jeszcze muszę zastanowić się nad dodatkowymi zajęciami.
Westchnęłam
-Ciężko będzie - wyszeptałam do siebie. Usłyszałam śmiech, taki egoistyczny. Co było dziwne? Obejrzałam się i zauważył bruneta śmiejącego się. A jego przyjaciele robili to samo, tak jakby chcieli wszystkimi rządzić.
-Oszalałeś.
-Taa… - wyjąknął. - Jak zawsze lubię manipulować kobietami. - dobrze o tym wiedzieć. Nie dziwię się, ze może niczego nie dostać na dzień czekoladowy. A ja jak głupia zamierzam zrobić mu ten tort. Zamknęłam szafkę kierując się do Sali historycznej, czyli jedenastki. Ciekawe z kim to będę miała? Pokazali na mnie. - Ojej… - powiedział głośniej. Nie wiedziałam o co chodzi. Poczułam jak spódniczka mi się podnosi i dłoń. Obróciłam się i z całej siły uderzyłam go w policzek. Po dłoni został czerwony ślad. Wszyscy umilkli patrząc na nas. Zmarła grobowa cisza…
-Naucz się dobrych manier.
-Hm.. - wydukał - Ostra jesteś.. - ze jak proszę? Ostra, ja ci dam ostra. Zacisnęłam dłonie w pięść. Po twarzy na pewno nie było widać, ale byłam wściekłą jak nie wiem co.  Chwyciłam go za krawat i przyciągnęłam patrząc głęboko w oczy.
-Odwołaj to..
-Ale co..? To.. - powiedział. - Tyle, ze naprawdę jesteś ostra.
-Dupek. - wyszeptałam. - To, że każdy przed takim egoista ucieka nie znaczy ze ja będę. Zabrałeś mi jedną ważną rzecz, więc się na tobie odegram. Nie jestem tą która się boi. Za dużo przeszłam! - podniosłam głos. Odepchnęłam go od siebie. Stał normalnie i patrzał na mnie. - Masz mnie przeprosić. - zaśmiał się głośnie.
-Marzenia! - odchodził. Patrzałam na niego jak zniknął za jednymi drzwiami. Chciałam pójść, ale zatrzymał mnie ktoś za dłoń. Popatrzałam na tego kogoś, była to niebiesko oka blondynka. Pokręciła głową.
-Zostaw go. Nie przeprosi. Lubi tak robić, manipulować.
-Ja ci gwarantuje, że to zrobi. - rozbrzmiał dzwonek mówiący o następnej lekcji. Szlag i nie zdążyłam. To pójdę teraz. Jedna lekcja mnie nie zbawi. Raz można opuścić. Wyrwałam dłoń i odchodziłam.
-Czekaj, oni mają na krytym stadionie lekcję. Potem z nim to załatwisz.
-Nie. -odpowiedziałam zdecydowanie. Odeszłam. Zniknęłam za parą drzwi, które mianowicie prowadziły do tego stadionu, który był kryty. Ta Szkoła naprawdę była bogata. Nie dziwiłam się, że wszystko tu mają. Słyszałam jak rozpoczynają grę. Powinnam trochę odczekać, ale musze iść jeszcze na lekcje. Widziała jak nauczyciel wychodzi z stadionu. Szybko przeszła przez chudy korytarz i weszła na stadion. Wpatrywała się w chłopaka bez koszulki, który grał w piłkę nożną. Przeszłam kawałek dalej… Usłyszałam gwizdanie ze strony chłopaków.
-Itachi! Twoja laska przyszła. - zaśmieli się. Podchodziłam do niego, co każdego zdziwiłam, ze ośmielam im przeszkadzać w tak ważnej grze? Ale mi ważna. Nudna. Latanie za piłką w tą i  z powrotem. Nawet się nie odezwał poprzez komentarze swoich kolegów. Doszłam.
-Po co przyszłaś? Podziwiać moją pracę mięśni? - zaśmiał się i przybił piątkę z blondynem.
-A ty masz jakieś mięśnie, bo jakieś ich nie widać? Marny patyk z ciebie..
-Uuu… - usłyszałam tez komentarze dziewczyn, które były z nimi. Patrzał na mnie z wściekłością. Nigdy nie usłyszał kompromitacji. Choć musze przyznać, że ma mięśnia.. Dość spore, ale musiałam udawać.  - Ale te twoje patyczki nic mnie nie obchodzą.
-Odwołaj to.. - wyjąknął.
Prychnęłam.
-Żądam, abyś mnie przeprosił. - powiedziałam pewnie. Patrzałam na niego, z tym samym wyrazem twarzy co na każdego. Uśmiechnął się dobitnie wpatrując we mnie. Chwycił delikatnie podbródek i pokręcił mi głową. Podbiłam rękę, aby nie dotykał mnie za bardzo. Nie miał prawa!
-Co tu się dzieje? - usłyszałam pytanie mężczyzny. Nie obróciliśmy się tylko patrzeliśmy sobie w oczy jakby wyczytać własne uczucia. Ode mnie nie mógł byłam obojętna, najprzynajmniej mi się zdawało. - Deidara gadaj!
-No wiec tak.. Itachi na przerwie klepnął ją w pośladek podnosząc do góry spódniczkę, a ona żąda przeprosin od niego. A teraz mianowicie obraziła Itachiego mówiąc, że jest patykiem.
-Co?
-Chodzi o mięśnia. - kiwnął głową.
-Dobra Yanamaka. - powiedział wreszcie Uchiha. - Zrobimy tak… Zagramy jeden na jednego  mecz. Jeśli wygrasz przeproszę cię przy całej szkole, co o tym sądzisz? - zapytał. Zastanawiając się to jest kuszące. Skompromituje go przy całej szkole i będzie wiedział, ze zawsze stawiam na swoim. Z drugiej strony, jeśli to on mnie pokona ośmieszy mnie na widoku całej szkoły jeśli przyjdą na ten mecz…
-Niech ci będzie.
-Kiedy? - otwierałam usta by coś powiedzieć, ale przerwano mi.
-Wy chyba żartujecie. - powiedział do nas siwo włosy - Dziewczyno wiesz kim on jest? Kapitanem drużyny piłkarskiej. Przegrasz na bank. On nie daje fory. Nawet jednej bramki nie strzelisz, skompromitujesz się. - brunet się uśmiechnął.
-Kapitan drużyny? - zapytałam siebie. - Brzmi zachęcająco. W piątek po szkole, pasuje? - zapytałam. On popatrzał na mnie i uniósł brew. Nie wiedział, ze potrafię grać w piłkę i niech tak zostanie. Zobaczy co potrafi dziewczyna uczona opanowywać swoje największe emocje.
-Jak najbardziej.
-Itachi nie! - powiedzieli wszyscy chórem. Popatrzał na nich pytającym spojrzeniem. Nie wiedział o co im chodzi.
-Mieliśmy iści do baru, pamiętasz? - zapytał ciemno włosy.
-Może. Jak dla mnie meczyk jest ważniejszy. Chcę w końcu jej pokazać jak się ośmieszy. Ten dzień i tak jest dla mnie nic nie warty. Sami możecie iść… - powiedział. Przeniósł spojrzenie na mnie. - To jesteśmy umówieni po szkole. Po szóstej ci pasuje? - kiwnęłam głową. Wyciągnął do mnie rękę. Patrzałam na jego twarz i rękę. Wyciągnęłam niepewnie i uchwyciłam. Jego uścisk nie był mocny tylko delikatny. Za delikatny jak na grającego w drużynie piłkarskiej. Biło od niego ciepło…
Chciałam już odejść, ale przyciągnął mnie do siebie. Dłonie znalazły się na jego brzuchu i opatulił mnie ręką koło szyi. Wszyscy się odsunęli. Nie wiedziałam co powiedzieć. Matko kochana! Ratujcie.. Nie powinnam o tym myśleć, ale jednak ma mięśnia i to spore. Delikatnie przejechałam paznokciem.
-Puszczaj. - powiedziałam. Musiałam chociaż zgrywać.
-Wiesz.. - wyszeptał. - Jak ja wygram to dasz mi nagrodę. - oderwałam się od niego przejeżdżając jeszcze niechcący paznokciem delikatnie po jego brzuchu. Wszyscy na mnie patrzeli pośród tych dziewczyn, które były. Rozbrzmiał dzwonek.
-Ta dziewczyna pakuje się w kłopoty. - mówił jeden z mężczyzn.
-Jej sprawa. - wyszłam i nie słyszałam komentarzy na swój  temat. Przeszłam szybko przez korytarz wstępując do łazienki, gdzie umyłam ręce. Był trochę spocony, ale wyglądał bardziej seksownie. Szybko skierowałam się do szafki by zmienić książkę. Mieliśmy teraz matematykę… Westchnęłam. Ciężko będzie. A dziewczyny na pewno wszystko rozpowiedzą? Rozniesie się za parę chwil po całej szkole, aby każdy przyszedł. Będzie ciężko, ale damy radę.
Powędrowałam ze swoimi książkami do klasy. Chciałam już być daleko od Sali by nikt o tym nie mówił. Zostawić to w spokoju było by najlepiej, ale byliśmy umówieni. To się liczy by  wreszcie zaczął doceniać kobiety. Nie jesteśmy słabe, możemy być lepsze od nich.

17 komentarzy:

  1. Niech ona wygra!
    I wreszcie odzyska tą spinkę
    Kiedy następna notka?
    Napisz szybko proszę

    OdpowiedzUsuń
  2. niech wygra Itachi . . . super blog. nie moge sie doczekać kolejnej notki .

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chce nowa notke !!!! ale juz !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dołączam się do prośby
    New jak nic!

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy napiszesz nastepna notke do tego , nie moge sie tej doczekać

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam niecierpliwie na następna notke

    OdpowiedzUsuń
  7. Dołączam się i także z chęcią poczytam twoje dzieło Kimi ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. dodaj do tego bloga w końcu notke , to mnie tak ciekawi co bedzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem ciekawa kto wygra ten zakłada i jaka nagrodę bede musiała dac Itachemi jeśli przegrać, dodaj tutaj kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. niech wygra Itachi chce wiedzieć co to za nagroda dla niego xD
    i jeszcze ten dzień z słodkościami, nie moge sie doczekać kolejnego wpisu

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam aż tutaj dodasz nową notke ;3
    czekam tu i na 3 inne xd

    OdpowiedzUsuń
  12. http://www.funtest.pl/test/naaruutoo-test/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dołaczam sie bowa notka na TERAZ !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. własnie dodaj notke tam gdzie czytelnicy chca a nie tam gdzie juz wiekszość zapomniała co tam było w innych

    OdpowiedzUsuń
  15. Dodaj tutaj notke, jestem ciekawa jak z tym zakładem i dniem prezentów, czy moze jednak Itachi lub Sasuke cos Sakurze podarują. No prosze Cięee ile ten blogg ma tu czekac na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zmieniłas tło to mogłaś tez dodac przy okazji notke do tego .

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej,
    cudownie naprawdę cudownie, fantastyczny rozdział, ciekawe jak Itachi zareaguje na ten torcik ;) brawo Sakura ale zastanawiam się i mam wielką nadzieję, że to Sakura wygra ten ich meczyk... tym sposobem utarła by nosa Itachiemu... no i jego paczce też...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń