środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział siódmy



Siedziałam w ławce wpatrując się w mżawkę za oknem. Zastanawiałam się jak to możliwe, że poniosły mnie tak emocje? Nie powinno tego być. Trochę rozrywki też mi wystarczy. Tak jak moje kochana pokojówka mówiła „Rozerwij się, idź na dyskotekę czy gdzieś. Nie siedź całymi dniami w domu. Masz tyle talentów, a ich nie wykorzystujesz”. Talentów? Jak można nazwać talentem poezje? Uwielbiam pisać wiersze, ale już nie mam ochoty na ich pisanie. Nie wiem czy wyczerpała mi się wena? Nie mam bladego pojęcia.
Wszyscy się na mnie patrzeli jakbym im zrobiła cos strasznego. To chyba śmieszne! Wolałam na nich nie patrzeć bo bym dostała skrętooczu. Wziąłem głęboki wdech, myślałam, że to jest jakaś nie logiczna historia. Tylko, ze taka była prawda. Ja musiałam mu pokazać jaka jestem!
Do pomieszczenia weszła kobieta. Trzymała w ręku kartki A4. Musiał być to sprawdzian. Blondynka siedziała przede mną i wpatrywała się dogłębnie w swoje paznokcie. Była zdenerwowana, wiedziałam to. Jak można denerwować się głupim sprawdzianem? To nie ma sensu. Jak źle napisze to poprawi. Proste!
Rozdała kartki, także mi. Ona najwyraźniej się nie przejmowała, ze jestem nowa. Na pewno myślała, ze już tego się uczyłam. No jakże inaczej uczyłam się z swoimi nauczycielami. Jakby na to spojrzeć ten sprawdzian jest banalny i łatwy. Wyciągnęłam kartkę czystą i zaczęłam wszystko po koeli obliczać. Nic nie tłumaczyła, tylko usiadła i zaczęła sprawdzać jakieś kartki. Nie przyglądała się czy ktoś ściąga. Sądzę, że nikt nie byłby zdolny do czegoś takiego skoro tak się jej boją.
Czy powinnam się martwić tym wszystkim? Chyba nie. Gdy tylko znajdą Ich to ja wrócę do mojego normalnego życia z nikim się nie kumplując. Będzie dobrze.. Dalej pisałam rozwiązania i tak po kolei. Nie obchodziło mnie co się wstanie, w końcu mogą mnie wszędzie dorwać.
Po trzydziestu pięciu minutach odłożyłam dwie kartki w bok. To było zbyt łatwe, za dużo miałam powtarzania by zapomnieć takie rzeczy.  Wzięłam głęboki wdech. Z okna widziałam ferrari Itachiego. Było to super auto, sama kiedyś bym chciała takie mieć. Czułam  na sobie spojrzenie kobiety. Nie przejmowałam się nim ani trochę.
Popatrzałam na swoje ręce. Nie chodziło o tą tragedie tym razem, lecz że one poczuły kaloryferek tego starszego „buntownika”. Patyk co? To było na odwrót, miał tam co nieco. A to bardzo mi się podobało. Nie spotkałam jeszcze żadnego mężczyzny który miałby takie mięśnia. Najprzynajmniej nie dotykałam  innych, więc nie wiem. To już u mnie choroba, pierwszy raz dotknęłam takich mięśni i mam zaciesz w głębi siebie? Nie ma mowy. Muszę tego się pozbyć.
Nauczycielka podeszłą i zabrała kartkę. Było jeszcze piętnaście minut do dzwonka. Odłożyła kartki, które przeglądała i zaczęła sprawdzać mój sprawdzian. Najwyraźniej jak na razie miałam wszystko dobrze. Widocznie była zdziwiona… Przełożyła kartkę i sprawdzała dalej. Patrzałam się na Ino, która widocznie myślałam. Ostatnie zadanie było dla chętnych i z dodatku z kartki Itachiego. To na szóstkę musiała dać… Wpisała ocenę i popatrzała na mnie z niedowierzaniem. Rozbrzmiał dzwonek świadczący o przerwie.
-Sakura. - odezwała się nauczycielka. Spojrzałam na nią. Widziałam w niej zaciekawienie. - Możesz chwilkę zostać. Chcę z tobą porozmawiać. - wszyscy wyszli i zostaliśmy my dwie. Podeszłam do niej, nie wiedziałam co może chcieć. Siedziała na krześle i przyglądała się mojemu sprawdzianowi.
-Cos się stało? - zapytałam.
-Odrobinkę. - powiedziała - Jak to zrobiłaś? - zapytała. Pokazała mi na ostatnie ćwiczenie. Było to z matury wzięte. - To nie możliwe, żebyś to zrobiła. Jesteś na wyższym poziomie?
-Tak. Można tak powiedzieć. To co ma teraz ostatnia klasa mam przerobione, więc dla mnie nie robi to trudności. Jestem już do przodu. - powiedziałam. Wyciągnęła z szafki jeden plik kartek. Zadania maturalne? Świetnie. Jeszcze da mi do roboty to? To dzisiaj dzień będę miała załatwiony.
-Jeśli jesteś na wyższym poziomie to na czwartek przynieś mi te zadania. - powiedziała pewnie.
-Dobrze. - wzięłam plik kartek. Odeszłam. Szybko wyszłam za drzwi przyglądając się zadaniem. Były to zupełnie inne jakie rozwiązałam Itachiemu. Ciekawe…  Nawet nie spojrzałam na sprawdzian, jakoś nie interesuje się tym. Wpadłam na kogoś niechcący. Przeprosiłam przelotnie. Byłam blisko mojej szafki. Choć z pewnością nic nie musiałam brać, bo co mogę wziąć na gotowanie?
Pergaminy papieru zostały mi wzięte. Popatrzałam na tą osobę, która „ukradła” moją zawartość. Długo włosy brunet patrzał na kartkę i na mnie. Denerwował mnie już do szaleństwa.
-Oddawaj. - mówiłam do niego. Chciałam chwycić, ale nie pozwalał. Jego ręka była wysoko i nie mogłam sięgnąć. Był wysoki! Podskoczyłam, ale nie mogłam dostać. - Czego ty chcesz?
-Nic, uwielbiam droczyć się z kobietami. - jego kumple zaśmieli się gardłowo. Wszyscy na to patrzeli. Najwidoczniej dziwili się, ze nie chce ode mnie pieniędzy? Powiedziałam już, że nie dam. - A w szczególności… - przerwał na moment - takimi jak ty. - uśmiechnął się delikatnie. Próbowałam odebrać, ale mi nie szło. Westchnęłam. Patrzałam na niego. - Poproś to może dostaniesz.
-Mam cię prosić? Nigdy. - powiedziałam.
-Wiesz, że o naszym meczyku wie cała Szkoła?
-I dobrze. Chociaż będziesz przegrany. Nie mam czasu oddawaj.  - podskoczyłam kolejny raz. Zaśmiał się. Wiedziałam, że zaraz wybuchnę i się na niego rzucę. Powinnam się powstrzymać, ale nie mogłam.
-No to jak będzie? Przeprosisz?
-Wal się. - rzekłam. Odchodził z moimi kartkami, które zwinął w rulonik. Patrzałam na niego z pewnością.
-Itachi uważaj. - obrócił się. Rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się szarpać, chciałam tylko odebrać skrawki papierów. Nie miał prawa tego brać. Raz ja byłam na górze a raz on. Go to bawiło, a mnie wkurzało. Zadrapałam go na policzku, ale nie lekko to wyglądało jakby ktoś jego drasnął biczem.
Z jego ust nie schodził uśmiech. Bawił się tym wszystkim, sprawiało mu to przyjemność. Co ja wyprawiam? Nie powinno tak być. Nigdy nie rzuciłam się na kogoś by „coś” odebrać. Ale on może nawet mnie do szaleństwa doprowadzić.
-Co tu się dzieje!? - usłyszałam srogi głos dyrektorki. Leżałam na ziemi. Włosy ułożone były ułożone w nieładzie we wszystkich stronach, przykrywała mi twarz, lecz mogłam zauważyć, że starszy z braci wpatruje się prosto w oczy.
-Od dzisiaj nie będę mówił po imieniu, a różowa. - zaśmiał się cicho. Przymrużyłam oczy i wpatrywałam się w niego. Wstał ze mnie. Podał mi rękę, abym wstała. Odepchnęłam ją, nie musiał mi pomagać ani razu. Jestem dosyć odporna na  jego szalone gierki. Stałam i wpatrywałąm się w niego wściekła.
-Debil!
-Idiotka!
-Kretyn!
-Suka!
-Sukinsyn!
-Szmata!
-Pedał!
-Zdzira!
-Gej!
-Barbie! - wszyscy patrzeli jak się wyzywamy. U mnie to była rzadkość, ale jemu mogłam zrobić wyjątek, lecz teraz przegiął. Sakura wdech wydech. A niech to szlag!
-Kurwa, teraz to przegiąłeś! - krzyknęłam. Ponownie się rzuciłam na niego z pieści z lekko różowymi paznokciami. Bez trudu złapał mnie za nadgarstki i trzymała mocno nie uwalniając. Przygwożdżona do szafki próbowałam się wyswobodzić z silnego uścisku.
Oczy ponownie wpatrywały się we mnie. Musze przyznać, że jak tak patrzę to ma piękne. Takie głębokie, jak ciemność w którą można było by spadać i spadać. Dążyć nie do osiągniętego celu! Włosy związane w kitkę, które teraz opadały mu na jedno z umięśnionych ramion. Miał koszulkę, która była za bardzo rozpięta, może to mu dawało ten urok? Taki młody gangster szkolny…
-Czy ktoś mi wreszcie wyjaśni o co tu chodzi? - zapytała blondynka.
-Pani dyrektor.. - zaczął blondyn, jego kumpel - Ci dwoje się nienawidzą. A ona jest nowa i go za bardzo nie zna, więc ma odwagę tak jak z tym meczem w piątek. - zaśmiał się głośno.
-Jakim meczem? - zapytała Tsunade.
-Pani nie wie? - włączył się do rozmowy siwo włosy.
-Więc tak.. W piątek po szkole ona i Itachi mają mecz w nogę jeden na jednego. A ja mówię, że ona się poniży przed całą szkołą. Dziewczyna i kapitan drużyny piłkarskiej? No coś tu nie gra.. Haloo! To nie normalne, aby Itachi przegrał.
-Cuda się zdarzają - powiedziała kobieta - A teraz to nie zmienia faktu, że coś zrobiliście! Itachi wraz z Sakurą zostajecie po lekcjach w kozie u mnie! Macie tyle samo lekcji, więc się dobrze składa. A teraz idźcie na lekcję! - podniosła głos. Nie mogłam się oderwać, choć naprawdę próbowałam. Ona patrzała na nas.
-Jeśli mnie nie puścisz to uderzę gdzie nie powinnam.
-Nie zrobiła byś tego.
-Chcesz się przekonać? - zapytałam.
-Nie, dzięki. - puścił. - Wiesz chcę mieć dzieci, wiec nie chcę dostać w niedozwolone dla ciebie miejsce. - zaśmiał się i odchodził. Wszyscy się już rozchodzili. Na mnie czekała Ino, która patrzała zdziwiona. Podeszłam do niej i myślałam tylko o jego silnym dotyku. Choć wiedziałam, ze nie ma mowy o dłuższym myśleniu. Bardziej wolałam mieć myśli puste lub wokół rodziców.
-Co ty wyprawiasz? - zapytała
-On zaczął. Nie musiał. Jest denerwujący.
-O to mi nie chodzi. Masz szczęście, ze tobie nic nie zrobił. To facet, który uderzy kobietę.
-Nie widzę jakoś tego po nim. - wzruszyłam ramionami. Westchnęła. Koło nas przeszedł Sasuke i uśmiechnął się do Ino. Widziałam w jej oczach pełno smutku, ze nie może z nim rozmawiać. A On był z pewnością zadowolony, że na niego się nie rzuca. - Poczekaj chwilkę. - pobiegłam w stronę gdzie szedł Sasuke. Znalazłam go przy reszcie dziewczyn, On nie był z tego zadowolony. Tylko trzeba było by się jakoś przepchać. Blondyn stal obok i miał zażenowaną minę. Przepchałam się przez tłum i chwyciłam go wpychając do męskiej toalety.
-Dzięki - powiedział.
-I tak tego nie chciałam zrobić, ale dobra. Mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Słuchaj jak by Ino miała problem z matematyką pomógł byś jej bo ja nie będę mogła, mam też parę spraw w tym i następnym tygodniu do załatwienia.
-To się chyba nie uda.
-Dlaczego?
-Prędzej się na mnie rzuci. - zrobił zażenowana minę.
-A rzuciła się wczoraj lub dzisiaj. Obiecuje ci, ze przez dwa tygodnie tego nie zrobi może nawet więcej. Tylko jak będzie chciała abym ja ją nauczyła zadzwonię po ciebie, dobra? - zapytałam.
-Niech ci będzie. Ale jak się rzuci to oskarżę ciebie o to. - uśmiechnęłam się w duchu. Odchodziłam. Wyszłam szybko z męskiej toalety, a on za mną. Specjalnie poprawiłam sobie krawat, by myśleli że chciał zrobić nietypową rzecz. Każda dziewczyna popatrzała na mnie i wyrażała wściekłość. Wiedziała, że z nimi jest coś nie tak. Żeby mieć fioła na punkcie jednego chłopaka? No ludzie, to tylko facet.
-Nie patrzcie tak na mnie. - zmroziła ich spojrzeniem. Zauważyła Ino przy której stał Itachi, a ona chciała dać mu pieniądze. Ja mu dam okradać moją „siostrę”. Przeszłam szybko przez korytarz potrącając parę osób. Stanęłam przed nim tyłem. - Tu jesteś. Ile można cię szukać? Chodź! - chwyciłam ją za dłoń i pociągnęłam. Szliśmy tak do zaułku drugiego korytarza wtedy ją puściłam.
-Coś ty zrobiła?
-Ty chyba oszalałaś dając mu pieniądze. To dupek, jest nic nie warty. Może sobie zarobić jakby chciał. Nie dałabym mu nigdy pieniędzy. To jest nic nie warty facet, ani grosz szacunku do kobiet nie ma.
-Ale za to potrafi poderwać kobietę. Tak jak panią Konan.
-Przestań! - powiedziałam głośniej.
-Mówię poważnie. On ma dar do flirtowania. Pani Konan mu uległa, może wyzyskuje od wszystkich, ale ukrycie dziewczyny na niego lecą nie przyznając się do tego. O nim tez jest plotka. - powiedziała szybko Ino i się rozejrzała czy nikt ich nie podsłuchuje. 
-Jaka?
-Mówi się o nim, ze przespał się z nauczycielką.
-Żartujesz?
-Nie. Mówię poważnie. Lecz nie wiadomo ile z tego jest prawdy. Nikt jeszcze go się nie pytał, ale możliwe, ze to jest prawda. Konan na niego leci dlatego stawia mu te dobre oceny. Mówi się też, ze całowali się w męskiej toalecie - milczałam. Nie wiedziałam, ze o tym szkolnym zbóju takie plotki krążą. A są bardzo ciekawe, zawsze można wykorzystać je przeciwko niemu.
-Ino?
-Hm…
-Może wystarczy o nim opowieści, ten facet mnie nie interesuje tak jak żaden inny. Wiesz, ze nie lecę na nich. - westchnęłam. Kiwnęła głową, zatrzymaliśmy się przed salą dwadzieścia siedem, najwyraźniej to właśnie była sala gastronomiczna. Nie wiedziałam co dzisiaj będziemy robić, ale trzeba będzie się postarać  by nie wyjść na głupka… Zobaczyłam przed jedną salą Itachiego.. Śmiał się do kolegów? W jaki on sposób tak szybko przeszedł? Może jakieś skróty zna w szkole?! Nie mam bladego pojęcia, co mam o nim myśleć. Ciężki facet do zgryzienia, ale powiem że przystojny.
-Ino! - usłyszałam krzyk z tyłu. Obejrzałam się za nami szła blond włosa kobieta z czterema kitkami. Uśmiechnęła się, ale wiedziałam ze ona nie jest normalna da radę dokopać, gdy ktoś zajdzie jej za skórę.
-Temari. - uśmiechnęła się.
-Ty słyszałam o tym meczy z tą nową? Jak myślisz kto wygra?
-Mam nadzieję, że Sakura. - uśmiechneła się.
-Daj spokój to kapitan drużyny, są nikłe szanse.
-Zawsze jest jakaś szansa. - odpowiedziałam. Popatrzała na mnie spod byka, nie wiedziała chyba kim jestem. Tak to zawsze bywa jak nikt nie wie co się dzieje w szkole. A sama musze się borykać z następnym starciem, dobrze ze będę przygotowana.
-Temari przedstawiam ci Sakure. Sakura to jest moja przyjaciółka Temari
-Miło mi poznać.
-Nie, no to jakieś jaja. - powiedziała - Ty masz grać jeden na jednego z starszym Uchiha? Ja pierdziu. - wymamrotała - Przecież to nie możliwe, myślałam ze jakoś inaczej wyglądasz. Bardziej no… nie wiem. Wybacz, ale inaczej sobie ciebie wyobrażałam.
-Pozory czasami mylą. - powiedziałam pewnie. Usłyszałam śmiech dochodzący z boku, bardzo mi znany. Jeszcze raz bym chciała z nim pogadać i mu wtrzepać. Przydało by się.
-Wiem to.. Ale ty na taką nie wyglądasz, choć twoje oczy na pewno - powiedziała i się wzdrygnęła. -Chodźmy lepiej, bo Shizune zaczyna równo po dzwonku. - weszły, poczekałam przez chwilę i chwyciłam klamkę by wejść.
-Sakura czekaj! - spojrzałam w bok. Do mnie szedł brunet, lecz z krótkimi włosami. Stanął kolo mnie i podał mi kartkę. - To jest mój numer w razie gdybyś chciała zadzwonić.
-Dobra, dzięki. - powiedziałam. Schowałam do torby numer telefonu Sasuke, by nikt z dziewczyn nie wiedział. Odszedł lecz starszy Uchiha patrzał na Sasuke z nutką nienawiści, która lubiłam czasami oglądać. Weszłam do środka, i usiadłam przy granatowowłosej dziewczynie, która wydawała się bardzo nieśmiała. A ona była kimś zupełnie odmiennym od Ino..
-Sakura choć do nas. - powiedziała.
-Nie, zostanę tu.
-Ale..
-Nie. 
-Jak chcesz. - już mogłam przypuszczać, że dziewczyna mogła być odtrącana od innych i nie za dużo miała koleżanek. Bardzo jestem ciekawa jak to było z nią? Może nie ma podobnego życia jak ja, ale odtrącanie od rzeczywistości nie jest najlepszym pomysłem. Powinna więcej przebywać z ludźmi, ale jak jej nie chcą to co zrobić…
Rozbrzmiał dzwonek, a  do klasy w tym momencie weszła brązowo włosa kobieta. Popatrzała się na każdego, a w szczególności na mnie.
-Sakura jak mniemam? Miło mi cię poznać. - powiedziała. Zdawało mi się, ze skądś ją znam, ale nie wiedziałam skąd? Było mi ciężko sobie przypomnieć skąd ją znam, ale co zrobić. Trzeba wytężyć umysł. - Dzisiaj będziemy gotowali wykwintny obiad dla dwójki osób na romantyczną kolację. Ma być ona przy świecach, wolnej muzyki i z czerwonym winem. Mam nadzieję, że już coś wymyśliliście. - pisała coś na tablicy, mogliśmy rozmawiać było dozwolone.
-Przepraszam, jeszcze się nie znamy jestem Sakura. Nie wiedziałam co będziemy robić, więc zapłacę ci połowę za produkty.
-Hinata. Nie musisz to jest nie potrzebne.
-Nie przesadzaj. Trzeba się dzielić praca. Pomogę ci we wszystkim, tylko powiedz mi co wymyśliłaś na romantyczną kolację. - powiedziałam do niej. Lubiłam gotować, więc mogłam jej we wszystkim pomóc. To była chyba moja najlepsza robota jaka miałam.
-Myślałam o gularzu z kurczakiem po węgiersku i deseru
-Yhy… I na deser sorbet - powiedziałam. Ona uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie obraź się to co powiem, ale jesteś inna niż Ino. Bardziej pomocna i chętnie robisz - powiedziała. Uśmiechnęłam się w duchu, Ino nie zaznała tego co ja, więc mogłam podejrzewać jak ta kobieta się czuła. Zabrałyśmy się za robienie dania przy tym rozmawiając. Wiedziałam jak Ino wraz z nauczycielką się patrzą na mnie. Nauczycielka delikatnie się uśmiechnęła. Była zadowolona, ze teraz pracuje z Hinatą? Świetnie. Do pomieszczenia ktoś wpadł po dwu godzinnym robienia. Szybko posprzątałyśmy swoje stanowisko i postawiliśmy wszystko przyszykowane. Miałam ochotę na sorbet. Podeszła do nas i oceniła.
-Sakura będziesz z Hinatą w parze dobrze?
-Dobrze. - powiedziałam szybko. Odeszła. Mieliśmy jeszcze godzinę wolnego. A chciałabym przyrżnąć Itachiemu, jakoś zrobiło mi się na niego. A dzisiaj miałam jeszcze z nim kozę u Tsunade i co ja będę z nim tam robić? Może maturalne zadania odrobię? Było by dobrze. Choć jak będzie bywało, Itachi zacznie mnie denerwować. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Wszyscy patrzeli jak zahiptynizowani.
-Cześć księżniczko. - usłyszałam nad głową. Uniosłam. Znowu On? Czego ten chce tym razem.
-Czego chcesz?
-Przyszedłem cię odwiedzić.
-Odwiedziny skończone. Spadaj! - uderzyłam go lekko w czoło. Nie odwracałam się od niego, tylko patrzałam w jego oczy. Przeszłam przez stolik i stałam naprzeciwko niego. Jego kumple uśmiechali się, nie wiedziałam o co chodzi. Wpił się w moje usta tak szybko, ze nie wiedziałam co zrobić? Nagle głowa stałą się pusta. Uniosłam rękę i uderzyłam go z całej siły. Odepchnęłam go. Wytarłam usta.. - Nie pozwalaj sobie za dużo!! - krzyknęłam pierwszy raz. Dwa dni miną dzisiaj, a już ktoś mi zachodzi za skórę i w dodatku płci przeciwna. To było takie przygnębiające. Jak on mnie denerwuje, nie dosyć że już raz mnie pocałował pierwszego dnia. To jeszcze teraz! Mógłby trochę zluzować.
-Czy ty nie powinieneś mieć lekcji? - zapytałam swoim zimnym głosem.
-Powinienem. - westchnęłam. Obróciłam się od niego usiadłam na krześle biorąc nogę na nogę. Nie miałam ochoty się patrzeć na niego. Widziałam jak chce dotknąć  mojego i Hinaty jedzenia.
-Nie wasz się. - warknęłam. Popatrzał na mnie. Powinien ktoś z nim zrobić porządek, inaczej będzie robił co chciał w każdy dzień. Do pomieszczenia weszła brązowo włosa kobieta i patrzała na nas jak się zachowujemy. Chyba nie wiedziała, ze ich nienawidzę. Wolałabym nie myśleć o niczym co tyczy się tego typa faceta. Kobieta wydała z siebie charakterystyczny dźwięk, aby zwrócić na siebie uwagę. Itachi odwrócił się do kobiety.
-Co wy tu robicie? - zapytała. - na lekcje! - powiedziała głośniej.
-Pani Shizune, to nie nasza wina. Wisienka nas zaprosiła.
-Co?! - zapytałam głośniej. - Takiego jak Ty nigdy bym nie zaprosiła nawet do własnego domu! - powiedziałam głośno. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, to była dla niego satysfakcja? Co z tupet! - idź na swoją lekcję. - wypychałam go z Sali lekcyjnej, aż znalazł się na korytarzy. Koło mnie przeszli jego kumple. Zamknęłam drzwi przed ich nosem. Usłyszałam śmiech na zewnątrz, to było dla nich naprawdę śmieszne? Chyba sobie jaja zrobili, dam im popalić. Choć jeśli odpuszczę będzie o wiele lepiej, zdenerwuje się starszy Uchiha. Wolę jednak go nękać, a będę miała z tego większą zabawę. Musze odzyskać też moją spinkę.  Kroczyłam wolno do Sali lekcyjnej, gdzie miałam odbyc swoja karę z moim Utrapieniem.




Od Autorki:

Rozdział był dawno pisany, wiec nie wiem jak wyszedł. Tak bardzo chcecie bym dodała więc dodaje  ;) Tylko o jedno proszę nie poganiajcie mnie, ciężko mi pisać bez weny. Spróbuję napisać jak najszybciej ;)
Pozdrawiam ciepło, Kimi-san

7 komentarzy:

  1. Mam jedną małą uwagę: powinno być "nie waż się", poza tym wszystko w porządku :P
    I przyznam Ci sie w tajemnicy, że jest to jedno z moich ulubionych opowiadań w Twojej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rodział. Bardzo mi się podoba. Mam nadzieje, że Sakura mu pokaże i wygra z nim mecz. Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja coś wiem, a ja coś wiem! ^_^ Ale nie powiem. XD
    Uwielbiam to opowiadanie! Jednak ty o tym już wiesz. ^_^ Dobrze, że w końcu coś się tu pojawiło, bo trochę za tym opowiadaniem tęskniłam. Niestety teraz trzeba czekać na newsa... No nic, pisz szybko... cokolwiek a będzie dobrze. ^_^

    Pozdrawiam!
    B.

    PS Wyłącz weryfikacje obrazkową w komentarzach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu tutaj sie pojawiła notka . Już nie moge sie doczekac tego meczu i jeszcze tego dnia słodkości. Dodaj szybko kolejny rozdział .Pooszee, to jeden z twoich najlepszych opowiadań . ;*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już maj, a ja jeszcze tego nie czytałam :o Podoba mi się :) Ciekawe, jak wyjdzie mecz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pisze sie mięśnia tlo mieśnie i nie pisze sie sie wzroki tylko wzrok. Tego drugiego sie nie odmienia nawet w liczbie mnogiej

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    cudownie, ale czyżby jednak Itaś był zazdrosny, a co z tym tortem, który Sakura przygotowywała dla Itachiego, liczę że Sakura wygra ten meczyk...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń