sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział ósmy



Nigdy więcej nie będę odzywała się do bruneta. Jak On śmie tak śmiało do mnie mówić? Nie sądziłam, ze kiedyś spotkam takiego bezczelnego mężczyznę. Jest zbyt zuchwały, cóż na pewno z każdą tak ma. Choć każdy Go omija szerokim łukiem. Nie wiem jak jest w tej szkole. Odgarnęłam do tyłu kaskadę włosów. Denerwowały mnie od czasu, gdy zabrał wsuwkę po mamie. Chciałabym Ją odzyskać. Jest dla mnie bardzo ważna. Nie chce jej stracić, bo chce zarobić pieniądze?
Schowałam książki do szafki odchodząc w stronę Sali biologicznej. Wszyscy już prawie kroczyli do domu. Zostali ci, którzy mają jakieś kółka, bądź… kary. Westchnęłam. Cóż, jeśli będę taka jak Itachi nie będzie ze mną dobrze. Chciałam, a wręcz pragnęłam by nie przyszedł na karę. Lecz jak na złość z pewnością przyjdzie. Weszłam do Sali, i znieruchomiałam. Siedział sobie spokojnie przy oknie w dwu osobowej ławce. Prosiłam tylko by Tsunade nie przesadziła mnie do niego. bawił się moją wsuwką. Przeklęłam cicho i usiadłam jak najdalej od niego. Zauważył mnie. Jego uśmiech był taki denerwujący. Pewność siebie to u niego atut. Był zbyt pewny siebie.
Odwróciłam się patrząc na tablicę. Zacisnęłam dłoń w pięść. Nie pozwolę sobą pomiatać. Inne może na prawo i lewo. Lecz jestem całkiem inna. Nie spojrzałam na niego lecz czułam jego spojrzenie. W pomieszczeniu powstał lekki wiatr, który stworzył się od otwartych drzwi.
-Pan Uchiha zaszczycił jednak wizyta? A gdzie Panna Haruno? - zapytała. Nie odwracałam się. Popatrzałam na Uchihe wskazywał na mnie głowa. Blondynka westchnęła. - Sakuro, przesiądź się do Itachiego.
-Ale…
-Musze mieć Was na oku. Musicie się dwoje nauczyć samokontroli nad sobą. - westchnęła. - Przez trzy godziny na pewno dojdziecie do porozumienia.
-Raczej nie - wyszeptałam do siebie. Usiadłam razem z nim. Założyłam noga na nogę  nie patrząc na niego, lecz on na mnie patrzał. Schodzili się uczniowie na jej zajęcia. Gdy zobaczyli Itachiego na ich twarzy mieszało się zdziwienie, przerażenie i parę innych uczuć. Co w tym takiego dziwnego? Popatrzeli na mnie. No super, jutro już będzie plotka. Patrzałam nadal przed siebie. Bałam się sama siebie, ale musiałam być odważna w wielu kwestiach.
-Nawet nie próbuj - odezwałam się do niego, gdy chciał coś powiedzieć.
-Przecież nic nie powiedziałem. - wypowiedział. Westchnęłam cicho.
-Powiedziałeś w tej chwili. Nie odzywaj się do mnie. - powiedziałam do niego.  Pragnęłam, aby mnie nie poniosło. Jego dłoń znalazła się na moim policzku.. Chciał bym na niego popatrzała. Zrobiłam tak.
-Nie bądź taka zimna. - wypowiedział delikatnie - Choć takie kobiety są bardziej atrakcyjniejsze. - zaśmiał się. Uderzyłam go w dłoń. Rozmasował sobie. Na ławce leżała moja wsuwka, chciałam ją odebrać, ale nie pozwolił. - Nie ma mowy. Tak ci lepiej. - Odwróciłam się do niego plecami by nie patrzeć na niego. Miałam dosyć.. Ta chwila była okropna, to co mam powiedzieć o godzinach. - Dobrze robisz? -- zapytał Itachi.
-Z czym?
-Z meczem. Przegrasz.
-Z patyczakiem? Nigdy. - w jego oczach widziałam wściekłość.  Chciałam kolejny raz zobaczyć. Podobała mi się taka iskra w czarnych oczach. Można by się w nich zatopić, lecz boją się ich. Czasami ma zabójcze spojrzenie, a  zauważyłam to przez zaledwie dwa dni.  Tsunade coś im wyjaśniała. Jakieś pojęcia. Nie słuchałam. Byłam przejęta aby nic nie zrobił. Nie chciałam mieć z tym facetem nic wspólnego. Tsunade podeszła do mnie i Itachiego.
-Czy Wam odbiło? - zapytała wprost. Słyszałam pierwszy raz takie coś. Podała nam puste kartki. - Wypiszcie to co myślicie o sobie. Itachi wie o co chodzi. Sakuro, masz wypisać to co myślisz o Itachim. - odeszła. Westchnęłam cicho. Takie dupek. Złożył kartkę na pół jakby chciał przede mną ukryć co we mnie odkrył. Drukowanymi literami pisałam to co myślałam o nim. Same złe rzeczy! Nie miał nic w sobie dobrego. Był puszczalski, złodziej, arogant i patyczek. Wiele jeszcze wymyśliłam i zgięłam w pół. Wpatrywałam się w niego. Miał zapisaną cała kartkę. Czy go powaliło? Na tyle mnie nie znał by wiedzieć tyle. Ponownie zgiął kartkę i zaśmiał się cicho.
Wpatrywałam się w nauczycielkę, która na nas spojrzała. Wzięła kartki. Nie miałam co robić… Moje myśli były daleko obok rodziców, którzy dawno odeszli. Dlaczego nie mogą być blisko mnie? Chciałabym Ich mieć przy sobie, ale to na nic. Westchnęłam cicho. Tsunade dała zadanie swoim uczniom. Zaczęła czytać nasze kartki. Pierwsza była Itachiego. Westchnęła głęboko. Zaśmiał się cicho. Gdy moją przeczytała nie miała dobrego humoru. Nie chciała widocznie by tak to wyglądało!
-Nic się chyba nie nauczycie z tego co chcę wam przekazać. Idźcie do domu. Tak będzie lepiej. - wstałam i szybko wyszłam żegnając się. Korytarze były puste. Doszłam do swojej szafki i chciałam wziąć książkę, ale zatrzasnęła się. Widziałam rękę na szafce.  Poczułam na karku ciepły oddech. Nie odwracałam się z początku, lecz zrobiłam to gdy odgarnął moje włosy do przodu. Wpatrywałam się w niego.
-Czego chcesz? - zapytałam. Nikogo nadal nie było na korytarzu. Jego uśmiech był zniewalający, ale nie interesowało mnie to. Uchwycił kosmyk różowych włosów. Nie wiedziałam o co chodzi. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Byłam zbyt blisko Jego ciała.
-Jesteś niegrzeczna. - wypowiedział cicho do ucha. Dłoń zagrżała, a serce przyśpieszyło. Co jest? Znam go dwa dni dokładnie, a serce zaczęło walić jak głupie. - Bardzo niegrzeczna. Powinnaś doceniać starszych.
-Takiego złodzieja i dupka? Nigdy. Już ci powiedziałam. Zostaw mnie w spokoju. - chciałam go odepchnąć, ale nie mogłam. Trzymał mnie cały czas.
-Lecz lubię takie niegrzeczne. - powiedział nie zwracając uwagi co powiedziałam. - Jak wygrasz dam ci spokój, obiecuję. Nawet przeproszę, ale jak Ja to wezmę sobie nagrodę. - odchodził. Po chwili do mnie dotarło co powiedział.
-Niby co?! - zapytałam głośniej. Obrócił się i zaśmiał cicho. Postukał się w swoje wargi. Co? Nie, On sobie chyba żartuje? Tak z pewnością żartuje. Nie zna mnie i by… To śmieszne. Zamknęłam szafkę biorąc papiery od nauczycielki z matematyki. Westchnęłam cicho odchodząc do tymczasowego domu. Miałam dzisiejszego dnia dosyć. A jeszcze On śmie mi powiedzieć, pokazać, że jeśli przegram weźmie sobie bądź skradnie pocałunek? Nie pozwolę na to. Niech sobie myśli co chce, ale nie ma mowy. Wyszłam z budynku. Wiatr pobawił się moimi włosami. Wpatrywałam się w odjeżdżającego bruneta. To jest naprawdę do kitu. Czeka mnie długa droga do domu, w którym tymczasowo mieszkam. Niedługo zacznie się dzień słodkości i podarunków? Jakoś nie mam ochoty nic robić, ale jak powiedziałam zrobię dla niego.
Mijałam niektóre osoby płci przeciwnej. Patrzeli się na mnie, lecz nie rozumiałam. Koło mnie zatrzymał się radiowóz, z którego wyszedł Pan Yamanaka. Nie wiedziałam dlaczego się zatrzymał, mógł jechać dalej.
-Sakura mamy problem, wsiadaj. – wsiadłam do samochodu nie wiedząc o co chodzi. Każda sekunda się liczyła, a ojciec Ino był w tym momencie nie zadowolony. Nie wiem co takiego się stało, ale na pewno chcą mi wszystko wytłumaczyć. W końcu jestem córką prezydenta i jestem zagrożona. Chcą mnie Zbica za grzechy rodziców. Nie powinnam się tym martwić, ale zagrażam tym ludziom. Mogą być w niebezpieczeństwie, a w dodatku koło mnie kręci się banda Itachiego.
Fugaku i detektyw Inoichi mają mnie chronić przez dwadzieścia cztery godziny, ale tak naprawdę nie chcę tego. Nie potrzebuje ochrony, wiem, że musze być pod ścisłą ochroną, ale gdzie jest prywatne życie? Już go nie posiadam ze względu na zabójców poszukujących mojej osoby. W dodatku na głowie mam Itachiego, który jest podłym egoistą! Gdybym mogła uderzyłabym go dwa razy mocniej. Niech się nauczy jak zachowywać się przy kobietach.
-Więc co się stało?
-Wyjaśnię ci w domu. – przycisnął pedał gazu. Pędziliśmy przed siebie nie zwracając uwagi na krzyki czy trąbienie samochodów. To musiało być coś naprawdę pilnego, tylko co? Byłam zbyt ciekawa co zawsze doprowadzało mnie do zguby. Można też powiedzieć, że w taki sposób każdy wokół mnie cierpiał. Mój ból przenosił się na innych. Lekceważyłam go zbyt dużo razy, więc teraz nie będę.
Dojechaliśmy do domu. Wyszłam nie wiedzą o co chodzi. Nadal miałam mętlik w głowie. Przecież co dopiero się przeprowadziłam, a już by dowiedzieli się gdzie jestem? To nie możliwe. Weszliśmy do środka…
-Więc o co chodzi? – wskazał na salon, w którym nikogo nie było. Teraz wiedziałam, że to bardziej poważna sprawa. Zamknął drzwi by nikt tego nie usłyszał. Usiadłam na sofie wpatrując w długowłosego blondyna. Spojrzał na mnie opierając się rekami o fotel.
-Mamy przecieki w agencji. – wytłumaczył. – I obawiamy się, że one są całkiem spore. Obawiamy się najgorszego, że oni już wiedzą, gdzie w tym czasie jesteś i mogą zaatakować. – patrzałam na niego. Czyli, że…? Czyli, że będzie kolejna przeprowadzka? Uwolnię się od Itachiego? Jejku, co za przyjemność! – Nie możesz nikomu ufać oprócz mi i pana Fugaku. Jetsesmy czyści,a le reszta…
-Wujek…
-On w szczególności. – zdziwiłam się – Mu nie możesz ufać. Od samego początu coś mi z nim nie grało. Był zbyt spokojny, nie widziałem u niego zdenerwowania o bratanice. Mamy najgorsze przypuszczenia, że to on za tym wszystkim stoi. 
-To nie możliwe, zawsze się o mnie troszczył. – zapeczyłam sugesti detektywa
-Troszczył? Chyba zbierał pieniądze. – uniosłam brew do góry – Twój wuj nigdy nie był uczciwy. Nigdy. Wszystko chciał dla siebie, a gdy dowiedział się, że caly majątek po rodzicach ty dziedziczysz to szlag go trafił, gdy ciebie oszczędził. Teraz zamierza cię zabić, ale musi poczekać do twojej pełnoletniości. Dlaczego? Bo jako jedyna możesz przekazać majątek. – wpatrywałam się w niego.
To nie może być prawda – pomyślałam zawzięcie – Mój wujek?
Miałam wiele myśli na minutę. Z nim przebywałam najwięcej czasu, on mnie hodował jak świnie, która utrzyma jedynie do pełnoletniości a potem zabije po podpisaniu dla niego majątku. Nigdy mu tego nie podpiszę! Nigdy, może jedynie śnić o tak grubych pieniądzach!
-To są moje przypuszczenia co do niego. Twój ojciec z matką postąpili słusznie przypisując ci cały majątek, wiedzieli, że jako jedyna zadbasz o niego, lecz twój wuj na pewno chciał mieć ten majątek. Nie sądził, że został już przypisany, więc musi trochę poczekać. Najpierw twoi rodzice, gdzie cię oszczędził nie mając ciebie za zagrożenie, a teraz będzie twoja kolej. Morderca pozostanie mordercą. – dłonie zaczęły mi się trząść, więc spróbowałam je jakoś schować. Ukucnął naprzeciwko mnie – Dlatego musisz uważać i go obserwować. Jeśli zauważysz coś niepokojącego to od razu nam powiedzieć. Pamiętaj, że jedynymi jest Fugaku. Do niego jeszcze możesz się zwrócić, jest honorowym człowiekiem. Sakura słuchasz mnie?
Kiwnęłam głową. Dotknął moich dłoni i spojrzał na nie. On wiedział, że w taki sposób zareaguje? Na pewno. Bałam się tylko jednego, że nie wytrzymam w takim tempie długo. Mam obserwować wujaszka przy każdym spotkaniu? Dobrze, więc tak zrobię.
-Czy to jest pewna co do niego?
-Nic nie jest pewna, ale jego zachowanie nas niepokoi dlatego chcę byś uważała, gdyby ktoś cię śledził bądź zaatakował od razu do nas dzwoń. Numery masz w swoim telefonie. – kiwnęłam ponownie głową. – Tylko nie dawaj po sobie poznać, że cokolwiek ode mnie się dowiedziałaś. Na pewno będzie sprawdzał czy jesteś w domu, bo chce udawać zatroszczonego wujka.
-Dobrze, czy mogę iść odrobić lekcje? – zapytałam go. Wstał ustępując mi miejsca. Nadal nie rozumiałam dlaczego niby mój wujek miałby mnie zabijać? To zbędne i niepotrzebne. Nie sądzę żeby chciał mnie zabić, moja fortuna jest mniejsza od niego. Usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Otworzyłam stojąc przy wyjściu. Nie znałam tego mężczyzny, ale nie ważne. – Pan to..? – na ramieniu poczułam dłoń.
-Idź odrób lekcje, to mój przyjaciel. – odeszłam na górę do pokoju by w ciszy zrobić zadania z matematyki jakie zadała mi pani Kurenai. Zapaliłam światło zamykając drzwi. Usiadłam przed biurkiem zastanawiając się co mogę zrobić z tym wszystkim? No co mogę? Nic. Muszę czekać cierpliwie na rozwój akcji. Mogę przy tym wszystkim zginąć, ale spróbuje wytrwać do końca.
Wpatrywałam się w zdjęcie rodziców. Naprawdę nie miałam pojęcia co mogę zrobić z tym fantem, że niedługo mogę zostać zamordowana jak oni, może nawet brutalniej? Oby nie. Wolę szybką śmierć, abym nie wyczuwała nic prócz ciemności i spokoju.
-Sakura! – z rozmyśleń wyrwał mnie głos Ino. Spojrzałam na nią jak wchodzi do pokoju. Puka się – pomyślałam. Była jakaś zła. Pokazała mi komórkę, gdzie była wyświetlona wiadomość – Co to jest?
-Wiadomość? – zapytałam. – Twoja Sakura umówiła się z Sasuke. – e..? Ze co proszę. Prychnęłam cicho. – Ino ja ci mówiłam, że on mi się nie podoba. Szczerze powiedziawszy szybciej wybrałabym jego brata. Sasuke to kolega z którym tylko rozmawiałam i chciałam odciągnąć inne panny dla siebie. Tam wtedy poprawiłam krawat by myśleli, że chce się dobrać do mnie. Powinno ci wystarczyć moje słowo, ale jeśli nie wierzysz to trudno. A właściwie, można powiedzieć, że będzie tutaj często wpadał.
-O czym ty…
-Załatwiłam ci z nim korepetycje, gdy będziesz miała problemy.
-Co!! – krzyknęłam chwytając mnie za ramiona i potrząsając – Dlaczego to zrobiłas? Przy nim nie będę mogła się skupić. Wiesz, że ja go kocham, a ty jeszcze mi go załawiłaś? I od tak się zgodził?
-Cóż.. – podrapałam się po policzku – Nie tak od razu, ale powiedziałam, że się na niego nie rzucisz. On tego nie lubi dlatego nie chciał dawać tobie korepetycji, ale… - westchnęłam patrząc w jej oczy – zdaje mi się, że on się w tobie podkochuje. Uśmiecha się, gdy ciebie widzi.
-Nie gadaj głupot. Niby on mnie? Nie ma mowy. – powiedziała siadając na łóżku wpatrując we mnie. Byłam zabłąkana przez słowa jej ojca. Wszystko było dziwne i inne, jedynie czego chciałam to spokoju jaki zaznam po śmierci. – Sakura chyba jesteś zmęczona, może się połóż? To by ci lepiej zrobiło.
-Tak zrobię. – wyszła.
Położyć się? Nie dam rady zasnąć a w dodatku mam jeszcze zadania do zrobienia, więc trochę mi to zajmie czasu. Zaczęłam rozwiązywać zadania myśląc tylko o tym, wujka przerzuciłam na drugi plan. W tej chwili były ważne zadania by oddać na czas.
Westchnęłam.
Podeszłam do okna przyglądając się zachodowi słońca. Nie zostało mi dużo zadań, wiec mogę zostawić sobie na późniejszy czas. Przebrałam się w czarne spodnie trzy czwarte i bluzkę ciemno niebieską na ramiączka, a na ramiona zarzuciłam ciemną bluzę.  Spojrzałam na swoje odbicie. Jakoś damy radę. Muszę się przejść inaczej będę przez cały czas myślała o wujku, który może działać na lewo by zdobyć cały majątek rodziców.
Schodziłam w dół. Zatrzymałam się blisko salonu słysząc rozmowy detektywa i jego przyjaciela.
-Ona się nie zgodzi. Dlaczego on w takim razie tutaj nie przyszedł?
-Powiedział, że nie ma zamiaru siebie narażać na gniew zabójców, przyjcie jak sprawa dobiegnie końca i wszystko wyjaśni młodej Haruno, jeśli przeżyje. – westchnęłam wychodząc. Na głowę założyłam kaptur by nikt mnie nie rozpoznał. Sama nie wiedziałam dokąd chciałabym zawędrować, ale w jakiś sposób musiałam pozbyć się myśli związanych z kochanym wujaszkiem. Tylko on siedział w głowie.
Idąc nie przejmowałam się niczym. Mijałam ludzi nie patrząc na twarze, jeśli chodzi o mnie to nie mogli rozpoznać. Przecież to tylko plotka, że córka Uchiha prezydenta przeżyła. Nie została zamordowana dzięki łaskawości morderców! Tak właśnie było. Mordercy pokazali mi ich śmierć. Związali karząc patrzeć. Krzyczałam przez wiele godzin widząc zmasakrowane ciała...  Posiadam uraz na całe życie!
-Tu podaj.. – zatrzymałam się przy boisku, które było ogrodzone. Młodzież grała w piłkę. Śmieli się do siebie. Oparłam się plecami o furtkę myśląc jedynie jak to było być dzieckiem. Radość nie do opisania, a teraz? Nie mam żadnej frajdy! Lekki uśmiech zagościł na ustach przypominając sobie rozrywki z ojcem, choć nigdy nie dobiegały końca.  Spojrzałam na dzieciaki, przy których byli rodzice. To był mecz między podstawówkami? To dla nich będzie zabawa. Nie istnieje takie coś jak wygrana!
Weszłam na boisko, a w oddali mogłam dostrzec Itachiego? O w mordę – pomyślałam stojąc bliżej tłumu. Koło niego stała dziewczynka. Grupy były mieszane, w takim razie brała udział w piłce nożnej. Założyłam kaptur. Zauważyłam jego uśmiech, który był szczery i pełen radości. Pogłaskał ją ostrożnie po włosach, uśmiechnęła się szeroko. Szczęście, które wystąpiło na jej ustach jest oznaką miłości!
Itachi - szorstki a zarazem delikatny! Pełen wiary w innych, może uczył dziewczynkę?  Wszystko jest możliwe jeśli w sercu posiada choć trochę miłości do małych dziewczynek. Czy ty udajesz kogoś kim nie jesteś? – zapytałam siebie. Wpatrywałam się w niego. Weszła na zmianę, a w jej oczach widziałam szczęście. Trafiła!
-Itachi – senpai trafiłam! – uśmiechnął się. Odgarnęłam delikatnie kosmyki włosów by nie przeszkadzały w obserwowaniu bruneta i dziewczynki. Zabrzmiał gwizdek obwieszczający koniec zawodów. Spojrzałam na bruneta, do którego przytuliła się dziewczynka.  
Koło mnie przeszła kobieta.
-Mamusiu! – krzyknęła wyrywając się z objęć bruneta. – Trafiłam dzięki Itachiemu-senpai!
-Cieszę się. Itachi dziękuję, że miałeś czas by się nią zająć. To trochę kłopotliwe, że…
-Wszystko jest w porządku. – powiedział łagodnie.
-Itachi-senpai? – spojrzał na nią łagodnie – Czy spotkamy się w piątek?
-Z.. nie mogę. – posmutniała – Gram z jedną dziewczyną ze szkoły. Chcę się przekonać kto jest lepszy. Może jutro? – zapytał.
-Tak! – podniosła glos. - Nasza obietnica? – wyciągnęła paluszek. Uchwycił go i lekko potrząsnęli. Zachowywał się jak małe dziecko, czyli obiecał z dzieckiem się spotkać. Serce szlacheckie! Patrzałam na niego odwracając się  z zamiarem odejścia. Dosyć jak na dzisiaj widziałam. Nie musze niczego więcej widzieć… Teraz pójdę do domu by skończyć zadania.



Od Autorki:
I co o tym rozdziale myślicie? Mam nadzieję, że dobrze wyszedł? Oby. No wiec następny nie mam pojęcia kiedy się pojawi.
Ps. Nowe rozdziały na : undying-love-itasaku   i   brak-wyboru-czy-przeznaczenie

7 komentarzy:

  1. Oczywiście, że dobrze wyszedł. Po prostu z każdym rozdziałem mnie zadziwiasz coraz bardziej i bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to było słodkie. Nie moge doczekac się na ten ich mecz . Jestem za żeby jednak Itachi wygrał ale żeby Sakura nie przegrała tak z kretesem , żeby była blisko wygranej.
    Czekam na kolejną notke.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej! *_* Nie wierzę! Itachi... Ech... Notka genialna. ^_^ No kto by pomyślał, że jej wuj może być podejrzany... :)
    No nic, czekam na kolejną notkę. ^_^

    Pozdrawiam!
    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech wygra Itaś wtedy będzie bardziej hmmm... Męski? nieeee, on jest wystarczająco męski, ale i tak niech wygra:) Będzie ciekawiej.
    Pozdrówko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj szybko tutaj kolejną notke. Jestem ciekawa jak sie rozegra mecz and jestem ciekawa jak Itachi zareaguje jak dostanie cos na ten dzien słodkości.
    Oby jednak Sakura nie musiała wyjeżdżać z tego miasta przez swojego wuja.
    Dodaj kolejny rozdział tutaj jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dyskutuj ze mną! Napisz więcej! Czy ja proszę o tak wiele?
    Następna świetna pisarka.
    Jeżeli będzie następna notka,błagam Cię powiadom mnie na gg-46023704.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo :) Słodko było na końcu <3
    Ale może po kolei ;) Szkoda, że Tsunade nie czytała tego, co powypisywał Itachi, też chciałabym się pośmiać ;D Dobrze, że to wujek Sakury może być zły ;p Tak szczerze, to ja przypuszczałam zupełnie coś innego - i dobrze, że jest inaczej, bo tamta wersja byłaby masakryczna :D
    I wszyscy mają trzymać kciuki za Sakurę! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń