piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział jedenasty



Lekcja była nudna jak mało która lekcja. Jutro w dodatku jest mecz. Jestem bardzo ciekawa jak wszystko będzie wyglądać. W końcu to jest kapitan drużyny piłkarskiej, a ja? Ćwiczyłam jedynie na podwórku. Tyle czasu ćwiczyłam z ojcem, a potem w samotności, że piłka stała się moją obsesją by o nich nie zapomnieć. Chciałam by żyli w moim sercu i tak pozostanie. Nigdy nie umrą! W końcu drugi raz człowiek umiera, gdy się o nim zapomina, a ja tego nie zrobię.  Powinnam dobrze zastanowić się nad moim marzeniem, jakim jest założenie rodzina, lecz z moim nastawieniem jest to nie możliwe.
Westchnęłam.
Stanęłam przy szafce wyciągając torbę chowając w niej szkicownik, który miałam w szafce i potrzebne przybory. Może coś ciekawego wymyślę. Zamknęłam szafkę odwracając się. Przestraszyłam się osoby stojącej za mną.
-Nie strasz mnie. Podchodzisz tak od tyłu. – powiedziałam do kobiety trzymając się blisko serca. Uśmiechnęła się i ruszyłyśmy dalej w stronę wyjścia. Nie wiedziałam co jest nie tak, ale poczułam czyjąś dłoń. Spojrzałam do tyłu widząc blondynkę.
-Sakura dokąd idziesz?
-Do domu, a potem z Hinatą. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. – odeszliśmy razem, a Hinata na nią spojrzała jakby chciała odczytać wszystkie emocje związanie z negatywnym nastawieniem.
-Jest wściekła. Nie powinnaś jej mówić, że idziesz do kogoś. Ona jest trochę egoistyczna, myśli tylko o sobie. – razem z Hinatą wyszliśmy idąc w stronę mojego domu. Nie mieliśmy ochoty na jechanie autobusem inaczej było by źle, bo byłaby tam Ino.  Nie wiadomo co one tak naprawdę knują przeciwko mnie. Mają chyba nadzieję, że podrywam Sasuke, ale tak naprawdę jest całkiem inaczej. Nigdy nie podrywałam bruneta, i nie zamierzam. On by mnie nie zrozumiał jeśli był faworyzowany! Jedynie kto by mnie zrozumiał byłby starszy potomek rodziny Uchiha.
Może on by zrozumiał, ale szansa jest jedna na milion by znalazł się ten jeden jedyny. Nie! Nie mogę o tym myśleć, bo nie chcę ich narażać na niebezpieczeństwo. Jeśli by tak było. Usłyszałam pisk opon. Razem spojrzeliśmy się w tamtą stronę. Czarne ferrari przejechało z zawrotną szybkością, w nim także siedział Sasuke, który na pewno nie był zadowolony. Wpatrywałam się w mężczyznę za kierownicą. Co za wariat – pomyślałam.
-Hm.. Dobra powiedz mi podoba ci się Itachi?
-Co? Niby czemu ma mi się podobać. On… - przeszyła mnie swoim białym spojrzeniem na wskroś. Po plecach przeszedł nie przyjemny dreszcz. – Nie. Nic do niego nie czuje. Jest przystojny, ale to nie moja liga. W ogóle to..
-Pociągający facet.
-I co z tego? Widzisz jak się zachowuje? Brak kultury wobec kobiet. Powinien…
-Sakura, wiem, że się wtrącam, ale dlaczego wcześniej mówiłaś o jego uśmiechu i delikatności? To chyba musi coś znaczyć? Czyżby przeznaczenie przypisało cię i jego w objęcia..
-Nie! – podniosłam głos. Zaśmiała się.
-Spokojnie, tylko żartowałam. Widzę, że siebie nie lubicie. Jestem ciekawa kto jutro wygra mecz. Będę na nim obiecuje ci. To duży wyczyn wyzwać Itachiego na meczyk. W końcu to on jest kapitanem i najlepszy w drużynie. Dziewczyny przed nim uciekają, ale jednak jest dość popularny. Prowadzę szkolną stronę dla najbardziej popularnych. Pokażę ci jakbyś chciała.
-Chętnie.
-Na stronie anonimowo wypowiadają się uczniowie. Jest ranking dziewcząt i chłopaków. Cóż, prowadzić taką stronę jest trochę dziwnie, ale chcieli więc tak robię. Popularsi w naszej szkole…
-Jakoś takich nie zauważyłam.
-Och… No to kiepsko. Zaliczają się do nich drużyna piłki nożnej, Sasuke ze swoją świtą, Karin i jej świta. Jej w ogóle nie wchodzić w drogę, ale ty to już zrobiłaś. Dla niej jesteś skreślona, choć chce cię po swojej stronie by Uchiha byli po jej. Chcą zdobyć Sasuke. To chyba już wiesz skoro ich słyszałaś.
-Ty…
-Widziałam jak wpychasz kapitana drużyny do schowka. Nie było tak zbyt ciasno? – zapytała mnie.
-T-Trochę. – wyszeptałam. Zaśmiała się cicho. Doszliśmy do mojego domu, gdzie stała Ino z – kto by pomyślał – moim wujkiem. Wskazała na mnie.
-Wujku co tu robisz? – zapytałam.
-Ach przyszedłem porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęta. W takim razie przyjdę jutro.
-D-dobrze. – powiedziałam. Hinata weszła ze mną do środka. Milczała przez cały czas. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy. Miałam jeszcze do odbioru w mieście parę rzeczy, więc będę musiała szybko to zrobić. Razem z nią wyszłam z siatką idąc w stronę centrum, gdzie miałam do odebrania swoje produkty.





Patrzałam na pokonywaną drogę. Stanęliśmy przed jednym domem, który był ubogi, ale za to bardzo przytulny. Zaprosiła mnie pierwszą do środka. Miała tutaj bardzo przytulnie z jednego pomieszczenia wyszedł mężczyzna z brązowymi włosami i lekko umięśniony.
-Neji.. – wyszeptała Hinata lekko przestraszona. Spojrzał na mnie, a potem skierował spojrzenie na mnie. Zlustrował mnie od dołu do góry. – Co ty tutaj robisz?
-Oj wybacz kuzynka pokłóciłem się z rodzicami. Wiec dzisiaj śpię u ciebie. Mam nadzieję, że zaoszczędzisz moich nerwów. – podszedł do mnie wpatrując się w oczy. Nie wiedziałam o co chodzi temu typowi. –Hm… ładne masz oczy. Ty jesteś?
-Sakura – odpowiedziała za mnie.
-Ach siostra tej idiotki? Nie powinnaś jej tu zapraszać, twój ojciec nie będzie zadowolony, gdy przyjdzie z pracy, a co najgorsze wywali ją z domu za to, że jej pieprzona siostra z Karin cię pobiły. – drgnęła. Spojrzałam na nią
-Karin i Ino? Czemu nic nie powiedziałaś. Przecież..
-To nie ważne. – powiedziała. – Mój ojciec na pewno zaraz się zjawi, a gdzie Hanabi?
-Wyszła do swojego chłopaka, przyszedł po nią. – ziewnął. – Dobra ja idę się przespać. – spojrzał na mnie – Czekaj czy ja ciebie gdzieś nie widziałem? – zapytał. – jesteś tak bardzo podobna do jednej osoby.
-Ona chodzi do naszej szkoły, od paru dni.
-To wiem, ale jakoś dziwnie znajomo wygląda. Tak jakbyśmy się już kiedyś gdzieś spotkali. Nie ważne. Może się mylę. – powiedział do mnie i odszedł. Patrzałam na niego jak luźno miał zawieszony ręcznik w intymnej części ciała.  Odeszłam razem z Hinatą w stronę jednego pomieszczenia, gdzie znajdowało się całkiem spore wyposażenie.
-Masz całkiem niezłe wyposażenie.
-Tak, wiem. Tata dla mnie kupił, bo wie jak uwielbiam piec i gotować. A sam chce na pewno dostawać różne czekoladki w święta, dlatego pomaga mi. – uśmiechnęła się. Możesz wziąć jedną stronę ja wezmę drugą. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzało jak włączę jakąś muzykę.
-Nie skądże, ale jesteś pewna, że mogę..
-Jasne. Nie krępuj się. – wypowiedziała do mnie. – Za chwilę wrócę.
Zostałam sama w pomieszczeniu. Dla tego idioty zrobię kuleczkowe czekoladki z białą ozdobą z nadzieniem pomarańczy i alkoholu. Takie będą najlepsze. W końcu lubi taką czekoladę, to one będą smakowały. Nie ma wyjścia jak je zrobić, zajmie to trochę czasu. Do pomieszczenia weszła granatowo włosa z laptopem.
-Mogę ci ranking popularności pokazać. Jest na to jedna strona z rankingiem. Kogo chcesz najpierw zobaczyć? Chłopaków czy dziewczyny?
-Niech płci brzydka będzie. – zaśmiałyśmy się razem. Parę razy kliknęła i pokazał się ranking i zdjęcia. Na pierwszym miejscu było dwóch braci Uchida? To się porobiło. Zarazem się dziwiłam i  byłam pewna, że tak mogła być.
-Zawsze są piersi, nie ma osoby, która by ich dogoniła. – mówiła i włączyła ranking kobiet. Karin pierwsza, Ino druga.. To chyba normalne. Zjechała niżej i ujrzałam siebie. – Wow… Nieźle… Nie myślałam, że tak szybko wskoczysz na szóste miejsce. Głosować można raz dziennie na daną osobą, która ma być popularna. Chyba cała szkoła ciebie polubiła skoro jesteś już na szóstym z pięćset dziesiątego miejsca. Szacunek dziewczyno. Nigdy bym nie przypuszczała, że będziesz doganiać świętą dwójkę. Choć dobrze by było jakbyś ich zepchnęła na niższe miejsca. Ranking na pewno niedługo odwiedzi Karin.
-Będzie zła.
-Mało powiedziane. Jak zobaczy na którym jesteś miejscu to będzie wrzeszczeć na każdego. Przecież możesz jej zaszkodzić w zdobyciu Sasuke… Bla, bla, bla, bla… Głupia krowa. – zaśmiałam się. Nie sądziłam, że ktoś taki jak ona będzie mówić rzeczy, które ja kiedyś wymawiałam.
-Już jestem! – usłyszałam męski baryton, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna z walizką. Spojrzał na granatowo włosom i na mnie. – Chyba przeszkadzam.
-Nie. – powiedziała Hianta. – To jest Sakura, nowa uczennica szkoły, jest w tej samej klasie co ja.
-Chwila. Nowa uczennica? To siostra Ino?
-E…Tak. – powiedziała ciszej. Uchwycił ją za ramiona i potrząsnął nią mówiąc jaka to nasza rodzina jest irytujaca i myśli, ze wszystko potrafi, a w szczególności płci przeciwna. Wiele jeszcze wulgaryzmów mówił na temat Ino i Karin. Wstałam z krzesła.
-Niech już pan przestanie, rozumiem, że rodzina Yamanaka jest uparta i upiardliwa, ale nie znałam ich od tej strony w szczególności Ino. Skąd mogłam wiedzieć, że skrzywdziła Hinatę?. – uchwycił mnie wpatrując się we mnie. – jeśli tak bardzo panu przeszkadza, że przyszłam do Hinaty to wyjdę. Naprawdę rozumiem pana troskę o córkę, bo ja… - ugryzłam się w język.
-Bo ty?
-Powinnam ugryźć się w język. – wyszeptałam.
-Dokończ.
-Nie mogę. – spojrzałam na Hinatę – Dobra niech będzie, ale to musi być tajemnica. Tak naprawdę nie należę do rodziny Yamanka, jestem Haruno, Sakura Haruno. – drgnął – Ukrywają mnie przed mordercami, którzy chcą mojej śmierci.. – oderwał się ode mnie wpatrując we mnie. Hianta była jakaś spokojniejsza i uśmiechała się lekko. – Mało osób o tym wie, więc proszę to zachować w tajemnicy. Nie chcę by pana córka ucierpiała, więc to już zależy od pana, tylko chcę aby pan i córka dochowali tej tajemnicy.
-Całe szczęście – westchnął ojciec Hinaty – Jakoś nie byłaś podobna do Ino, ale zmieniłaś się trochę od ostatniego czasu jak cię widziałem. Moja żona przyjaźniła się z twoimi rodzicami. Zawsze zastanawiałem się jaka będziesz gdy dorośniesz, w końcu wyrosłaś na piękną kobietę jak moja córka. Razem...
-Tato! – uniosła głos
-Dobrze, dobrze. Już milczę. – wyszedł. Nie wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na dziewczynę, która milczała.  
-Tego nie chciałaś mówić? Jesteś Haruno, więc ciebie szuka cała prasa i ci mordercy. Narażasz wszystkich.
-Wiem, nie chce tego, ale mój wuj..
-Ten którego widzieliśmy? Nie radziłbym mu ufać. To podła żmija. Dzięki niemu mamy tyle długów i pożyczek. Oszukał nas. Niedługo na pewno się stad wyprowadzimy, ponieważ mamy do spłaty pewna ratę i nie damy rady.  Zawsze tak było. Spłata długu jest trudna. Ty na pewno nic o tym nie wiesz skoro…
-Masz rację nie wiem. Zawsze miałam pieniądze, lecz teraz płaci za mnie wujek, bo w banku wszystko zamrożone do pełnoletniości. Sądzę, że jest jeszcze jakiś haczyk by dostać majątek rodziców, ale nie mam pojęcia jaki. Ktoś był ostatnio u nas i mówił, że dopiero po całej aferze z przestępcami mi powie.
-Rozumiem, w twoich oczach widać ból, już wiem czym jest spowodowany. Cierpisz po stracie rodziców, miałam tak samo z mamą, ale zawsze będzie ze mną. Wiem o tym, bo nigdy o niej nie zapomnę i kochałam ją całym sercem. – powiedziała.
-Tez ich kocham, ale jak myślę jak ich zabili to mnie ciarki przechodzą.
-Wiem jak się czujesz. Bez nich to nie to samo, ty widziałaś ich śmierć, ale moja matka została postrzelona w banku na moich oczach. Wykrwawiała się i nie wiedziałam co robić. Tylko powiedziała abym ja kochała i dalej żyła. Pamiętam jak zmarła na moich rekach. To był cios na całe życie. Ino i Karin tego nie zrozumieją bo mają wszystko. Matka Ino zostawiła ich dla innego, który był bogatszy i miał czas na seks  i inne pierdoły. Tak od niej słyszałam. – westchnęła. – Sakura?
-Hm… - dotknęła mojej ręki. Jej dłoń, taka delikatna, w ogóle ten dotyk skądś znałam. Nie wiem skąd, ale wiem, że go znam. Z dzieciństwa? Nie możliwe. Nigdy się nie spotkaliśmy, ale jestem pewna, że ona i ja mamy z sobą coś wspólnego! Czułam to w środku.
-Możesz mi wszystko mówić, znam twoją sytuację i tajemnicę, wiec możemy zdradzać swoje negatywne i pozytywne uczucia. Nawet jak się zakochamy, choć ja ci już i tak powiedziałam o swojej pierwszej miłości, którą jest Sasuke. – uśmiechnęła się – Jak się zakochasz powiedz mi. Rozterki miłosne są ciężkie do zgryzienia. We dwie damy radę.
-Nie będzie takiego.
-Itachi.
-On.. On.. Nie wiem. – zaczęła się śmiać. Byłam już pewna, że jestem do niczego. W końcu Uchiha nie jest dla mnie, nie moja liga, prawda? On niech się rozgląda za innymi laskami. – On może mieć każdą jaką zechce, więc na mnie nie warto liczyć.
-Może, ale żadnej ze szkoły ani razu ni ruszył. Nawet Sasuke go zachęcał, aby znalazł sobie dziewczynę, ale zaczął go wzywać od idiotów. Nie wiem czemu, ale tak jest. Dobra – wstała – powinniśmy brać się za robienie czekoladek bo do jutra się nie wyrobimy, a musisz się jeszcze wyspać przed meczem. Zaczęliśmy rozbić swoje czekoladki dla braci Uchiha. W końcu muszą zaznać słodkiego życia.

5 komentarzy:

  1. Karin apopleksji dostanie jak się dowie, że Saki jest na 6 miejscu w rankingu....ciekawa jestem co wydarzy się na meczu. Czekam. Nessa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś mnie! Znowu. >_< Rozdział świetny! Jak zwykle. ^_^ Nie wiem co jeszcze napisać. =_= No nic, mam nadzieję, że w końcu w następnej notce doczekam się tego epickiego meczu. Nawet jeśli nie to i tak będę czekać (jakbym miała jakiś wybór). ^_^

    Pozdrawiam,
    Blacky

    PS Wybacz, że tak ogólnikowo, ale jestem obecnie na komórce i do dłuższych komentarzy przy takiej klawiaturze nie mam cierpliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótkie. Krótkie. KRÓTKIE! I mało akcji! Mało rozwinięte wypowiedzi! Nie podoba mi sie to. Weż sie w garść i dopiero napisz, jak na Kimi przystało, porządną notkę! (a nie takie krótkie i nijakie)
    No... wygarnęłam Ci, to mogę powiedzieć, że pomysł na to opowiadanie mnie z lekka zaskoczył :)

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDNE, CUDNE, CUDNE!!
    Naprawdę świetna jak inne twoje notki :D
    Czekam na next :*
    Pozdrwiam
    Kakatai

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zła na Sakurę -.- Głupio, że się wygadała :P Mogła zrobić jakiś mega surprise trochę później xD

    OdpowiedzUsuń