Siedziałam na kozetce u pielęgniarki czekając na
nią. Hinata tez gdzieś zniknęła. Wszyscy gdzieś zniknęli, a ja muszę czekać z
opatrzeniem obrażeń. Oby tylko nie szła po dyrektorkę, bo nie będę niczego
tłumaczyć. Nie wiedziałam tylko czy to wszystko nie jest głupim zadaniem. Być w
taki sposób zazdrosnym by kogokolwiek pobić? Trzeba mieć nie dobrze z głową.
Nie zbliżać się do Itachiego. Dobrze. Jak tylko on się do mnie nie będzie
zbliżał.
Nie wiem ile czekałam czasu na przybycie
pielęgniarki, ale w końcu przyszła. Na ranie nadal trzymałam białą bluzkę.
Podeszła do mnie opatrując ranę. Może nie była duża, ale bolała. W dodatku
głowę przeszywał większy ból niż wcześniej.
-Nieźle się pocharatowałaś, a może była Itachiego
zrobiła krzywdę? – zapytała. Nie odezwałam się ani słowem – Tak myślałam.
Każdej dawała ostrzeżenie, aby się nie zbliżały. Ona ma na jego punkcie
obsesje. Każda z niego rezygnowała po tym ostrzeżeniu. A ty co chcesz zrobić?
-Ja… On mi się nie podoba, to znaczy jest
przystojny, ale nie zamierzam z nim flirtować. Po prostu chce bym była jego
„zabawką” w szkole. Bo tak naprawdę nic do siebie nie czujemy, ma po prostu z
tego zabawę.
-Może i tak, ale Kiku ma większą zabawę robiąc
krzywdę innym. Obserwuj ja bardzo uważnie, bo to najgorszy wróg jaki
kiedykolwiek mógł istnieć. Nie ma innego najgorszego, jest wiele o niej plotek,
nawet taka, że Itachi powstrzymał ją od zabicia pewnej dziewczyny, która w nim
się zabujała, ale sam ucierpiał. Dlatego omija szerokim łukiem każdą
dziewczynę… Nie wiem co mam ci poradzić, ale najlepiej trzymać się z daleka od
tej dziewczyny i nie pokazywać się na oczy z Uchiha. Jej rodzice mają na nią większy wpływ niż
każdy może się zdawać. Pochodzą z bogatego rodu, można powiedzieć że
szlacheckiego. Są drudzy po zmarłych Haruno. – drgnęłam – Oni zawsze byli
piersi, ale ich córka żyje i ona jest dziedziczką tej masowej fortuny.
-Na pewno dostanie ją po skończeniu pełnoletniości.
-Nie, raczej nie. – uniosłam brew do góry – To jest
prawda, że po skończeniu pełnoletności dostanie fortunę, ale musi wyjść za mną
i mieć chociaż jedno dziecko. Nikt nie wie kogo zapisali jej rodzice, dowie się
jak cała sprawa ucichnie. Każdy jest ciekawy kto to może być, ale nikt jej nie
zna, wiec nawet jej „narzeczony”. Skończone. Uważaj na siebie. – wyszłam z
gabinetu pielęgniarki.
Nie wiedziałam o tym, że rodzice przypisali mi narzeczonego
podczas pisania testamentu. Majątek może przepaść w nie pamięć, a to nie będzie
dobrze. Dlaczego mi przypisali mężczyznę? Kim on jest? Czym się zajmuje? Nigdy
nie pomyślałam bym, że kogoś przypiszą. W ogóle dlaczego nikt mi o tym nie
powiedział? Jak mam go spotkać? To nie realne, muszę jutro spotkać się z notariuszem
rodziców. On mi wszystko wyjaśni, a jak nie to przycisnę!
Wyciągnęłam swoją torbę pakując niektóre rzeczy.
Wszystko było w porządku, jak najlepszym, ale nie pozwolę by każdy dowiedział
się o moim nazwisku czy „narzeczonym”, którego w ogóle nie znam. Który mamy
wiek? XXI, a ludzie zachowują się jakbyśmy żyli w średniowieczu! Wcale tak nie
jest, już w takim wieku nie żyjemy, gdzie wszyscy żenili się dla pokoju.
-Sakura. – spojrzałam na grantowo włosom. – Lepiej
się czujesz?
-Trochę. – mówiłam zawieszając na ramieniu torbę i
odchodząc razem z nią. – Dowiedziałam się dziwnej rzeczy. – patrzała na mnie
gdy wychodziliśmy – jestem zaręczona. – uchwyciła rękę. – Nie z pierścionkiem.
Moi rodzice wybrali mi narzeczonego, a ja go w ogóle nie znam. Jak niby mam się
w nim zakochać? Ja tak nie chcę. – na parkingu stało ciemne ferrari. Usłyszałam
krzyki. Chyba miał trening, czyli gra ze mną była małą rozgrzewką?
Bydlak
–
pomyślałam.
-To Itachi się zawiedzie. – zaśmiała się. Spojrzałam
na nią nie wiedząc co powiedzieć, ale minę miałam na pewno bardzo śmieszną. –
No daj spokój, że sama nie widzisz. Pod pretekstem „lubię cię” mówi się
„zakochałem się”. A w jego oczach widać ten błysk do ciebie, więc powinnaś czuć
się zaszczycona, że może cię pokochać.
-Oszalałaś? Mówię ci, że on i ja do siebie nie
pasujemy. To będzie w takim razie nie odwzajemnione uczucie. Idziesz do domu? –
zapytałam
-Tak, obiecałam pomóc tacie z obiadem. W końcu ma
dwie lewe ręce do tego. Spotkamy się w poniedziałek, albo jak chcesz możemy iść
na zakupy jutro do centrum. Jedenasta przy centrum?
-Dobra. To jutro się spotykamy. – powiedziałam
szybko machając jej. Przechodziłam blisko boiska, gdzie stanęłam przyglądając
się grze Itachiemu. W jego uśmiechu zauważyłam radość. To było jego hobby,
większe niż dokuczanie mojej osobie. Dalej zauważyłam Kiku, która wpatrywała
się w niego zakochana. Marnie jej idzie flirtowanie z Itachim. Czy aż tak
bardzo jest w nim zadurzona? Co by było gdyby tak się stało i mój przyszły mąż
nie ożenił się ze mną? Majątek przechodzi na państwo lub na „narzeczonego”.
Westchnęłam opierając się o barierki nadal wpatrując
w bruneta. To jedynie mogłam robić, bo nic innego mnie nie spotka. Wiatr lekko
zawiał. Jego włosami pobawi się wiatr. Zatrzymał się i spojrzał w moją stronę.
Speszyłam się, więc odchodziłam, lecz wpadłam na jednego mężczyznę.
-Przepraszam. – powiedziałam spoglądając na jego twarz.
Ciemne oczy wpatrywały się w moje. Ominęłam go, lecz zostałam uchwycona. –
Stało się coś?
-Nie, wybacz. Przypominasz kogoś. – powiedział i
odszedł. Odeszłam najszybciej jak potrafiłam, w dodatku na pewno już będę miała siniaki na twarzy i
brzuchu, w końcu nie dostałam lekko od dziewczyny. Idąc nie myślałam o niczym
innym jak łóżku, chciałam tam się znaleźć.
Opadłam zmęczona na miękkie poduszki. Ojca Ino nie
było a chciałam z nim Zamienic parę słów na temat tego jak to jest z moim majątkiem,
a on wiedział. Rozmawiał z swoim przyjacielem, który najwyraźniej zarządzał
testamentem. Jak ja tego nienawidzę, tej nastali. Usłyszałam krzyk Ino, był
taki piskliwy. Widocznie coś się działo, ale po co ona jest taka piskliwa? Na
pewno chodziło o Sasuke. Dowiedziałam się w szkole, że mnie nie trawi, ale musi
utrzymywać tajemnice...
Obróciłam się przytulając się do poduszki. Pierwszy
raz byłam tak zdołowana, w dodatku czułam ból głowy. Zbyt mocny, nawet tabletka
nie pomagała. Jedynie czego chciałam uniknąć to pytań detektywa typu: co się stało? Czy dobrze się czujesz? Kto ci
to zrobił? Od razu mieli by podejrzenia, że przestępcy już mnie znaleźli.
Długo w jednym miejscu nie posiedzę, przecież znam siebie. A jeśli chodzi tylko
o majątek mogą go sobie przywłaszczyć. Nie
potrzebuje pieniędzy, znajdę pożyteczną pracę.
Skuliłam się co spowodowało ból brzucha. Jęknęłam
cicho tułając się bardziej w poduszkę. Gdybym miała rodziców to żyłabym
inaczej. Zostali zamordowani zostawiając mnie na tym nic nie wartym świecie.
Chce znaleźć bratnią duszę w postaci chłopaka, ale to nie będzie możliwe. Gdzie
na świecie będzie chłopak, który zrozumie ból jaki w sobie nosze? Żaden! Nie ma
na świcie mężczyzny, który patrzał na śmierć rodziców!
Nie takiego mężczyzny nie ma i nie będzie. Wszyscy
tylko potrafią się bawić… A ja tego tak naprawdę nie chcę. Czułam jak po
policzkach spływają słone łzy. Pierwszy raz od dłuższego czasu… Usłyszałam
sygnał wiadomości. Uniosłam się biorąc z biurka komórkę. Kto mógłby do mnie
napisać? Kolejna głupia reklama. Odłożyłam na bok komórkę by odpocząć.
Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk pukania do
drzwi.
-Sakura masz gościa, jest w salonie. – westchnęłam
wstając. Szybko przebrałam się w ciemne jeansy i czarną bluzkę z nadrukiem na
plecach „Kiss me”. Wolno zeszłam.
Skąd mogłam wiedzieć kto to może być? Usłyszałam czyjeś rozmowy dobiegające z
miejsca, gdzie byli goście. Kto to może być? Choć poznawałam ten głos. Nie
mówcie mi, że Kiku przyszła? Nie chciałam jej już zobaczyć w ciągu weekendu. Weszłam
do pomieszczenia, a w środku stał długo włosy mężczyzna. Jego włosy lśniły
jasnym srebrem dzięki światłu. Odwrócił się do mnie. Mogłam dostrzec ciemne
oczy podchodzące pod kolor czerwi, ale w rzeczywistości były brązowe. Nie
znałam owego mężczyzny, który był ubrany jak urzędnik. Garnitur był prosto od
znanego projektanta. Kim był owy mężczyzna?
-Haruno Sakura jak rozumiem? – patrzałam na niego
nie wiedząc co odpowiedzieć. – Rozumiem, że mi nie ufasz. To normalne. –
zamknęłam za sobą drzwi nie wiedząc czy postępuję właściwie. – Mnie się nie musisz
obawiać. Jestem przyjacielem twojego ojca. Mogę ci to udowodnić jak tego
chcesz? Nie zdradziłbym go, bo chciał ciebie za wszelką cenę chronić przed całą
rodziną i nie tylko. Nie wierzył nikomu, nawet bratu, który opiekował się tobą.
Od tamtego przykrego zdarzenia… - wpatrywałam się w niego przez dłuższy czas. –
gdy podpalona zasłona na ciebie spadła.
-To nie była nikogo wina.
-Ty tak myślisz. W rzeczywistości nie zapalałaś
świeczki – zdziwiłam się – Twój wujek powiedział, że zostawiłaś, ale tak naprawdę
było całkiem inaczej. On podpalił zasłonę, a ty tego nawet nie zauważyłaś. Twoi
rodzice chcą cię chronić nie tylko przed mordercami, ale przed nim bo dawałaś
im szczęście jakiego on nie miał. I w dodatku jesteś dziedziczką fortuny. Każdy
chce ciebie chronić. Nigdy nie mogłam ciebie zastać, ale dobrze że znalazłem. –
z kieszeni garnituru wyciągnął białą kopertę z znakiem naszej rodziny.
-Nie wiem nawet jak się pan nazywa.
-Ach tak. Przepraszam cię, gdzie moje maniery. W
rzeczywistości noszę nazwisko Haruno Takahiro. – byłam bardziej zdziwiona niż
przed jego wcześniejszą wypowiedzią. On jest moim wujkiem, czy kuzynem? – lecz
zmieniłem nazwisko, bo twój wujek nie wie o moim istnieniu. Pochodzę z romansu
ojca, więc wiadomo, że mogłaś o mnie nie słyszeć. Jedynie twój ojciec i matka
mi ufali. Wierzyli, że kiedyś się spotkamy. Dlatego nie masz nikomu mówić o tym
spotkaniu.
-Dobrze, ale nie rozumiem czemu. A jeśli to pan chce
mnie zabić? Wszyscy wokół mnie mogą..
-Nie chcę. Po co miałbym to robić? Dla mnie nie
liczy się majątek brata. Choć tam jest na pewno o mnie zmianka. Uważaj na
swojego wujka, bo on jest w to wszystko zamieszany. – podszedł do mnie i
uchwycił za policzek. – Wyrosłaś na piękną kobietę, oby twój przyszły mąż był z
tego powodu zadowolony. – ucałował mnie w czoło – To jest list od twoich
rodziców, jak znajdziesz czas przeczytaj. Na pewno jeszcze się zobaczymy. –
wyszedł. Spojrzałam na czerwoną pieczęć naszej rodziny. Nie mogłam uwierzyć, że
jeszcze ojciec chciał robić to co w średniowieczu. Przekazywał wiadomości
listownie by dotarły do danej osoby.
Wpatrywałam się przez dłuższy czas w kopertę. Sama
nie wiedziałam czy to dobry pomysł by rozmawiać z obcymi? A jeśli to naprawdę
był brat ojca? Może miał kogoś komu ufał. Widocznie był to brat z romansu ojca,
o którym nikt nie wiedział z rodziny i z zewnątrz. Czego jeszcze nie wiem o
rodzicach? Musze pójść w miejsce, gdzie mogę wszystkiego się dowiedzieć -
cmentarz.
Spokojnie przeczytam list i może wtedy dowiem się
prawdy o rodzicach i całym kłamstwie wokół mnie? Oby, bo sama wszystko muszę
udźwignąć, a jestem silna by iść dalej. Wpatrywałam się w drżące dłonie.
Trudno. Muszę pójść w tamto miejsce, może to mnie uspokoi?
Wyszłam z budynku nikomu nic nie mówiąc. Musiałam
się tam znaleźć w tym momencie. Będę zmagała się z własnymi uczuciami, ale w
końcu muszę stanąć przed ich grobem. Na głowę zarzuciłam kaptur by nikt mnie
nie rozpoznał. Rówieśnicy ze szkoły mogliby podejrzewać, że podaję się za kogoś
kim nie jestem, a tak naprawdę tego nie chcę. Oni by nie zrozumieli mojego
położenia.
Idąc nie spojrzałam na nikogo. W oddali usłyszałam czyjś
baryton, który należał do Itachiego, nikogo innego. Uniosłam głowę patrząc na
mężczyznę, który śmiał się stojąc przy jednym ze sklepów. Przeszłam obok nich..
-Dałeś jej popalić. – przybili razem piątkę –
Yamanaka nie miała z tobą szans! – zaśmieli się. Wywróciłam oczami. Co za
debile, jarają się wygraną Itachiego. Był by prawie remis, gdybym bramka była
szersza troszkę większa. Pieprzony słupek!- Nadal będziesz jej dokuczał?
-Normalne. Nawet jej nie przeproszę, w końcu
wygrałem. – spojrzałam na niego bez uczuć. Jego spojrzenie wylądowało na mnie. Nasze
oczy przez małą chwilę się spotkały. Wiedziałam, że podążył za mną. Nie
wiedziałam w jaki sposób mnie rozpoznał, ale zrobił to. Zniknęłam im z punktu
widzenia i stałam przed trzema schodkami do cmentarza.
Wahałam się czy wejść, czy też nie. Bałam się, po
prostu się bałam! Moje życie jest do bani, nie wiem jak z nim postępować, ale
wiem jedno… spojrzałam na list… Dowiem się co takiego chcecie mi powiedzieć, a
wtedy każda sprawa będzie gładka! Zrobiłam krok w przód uśmiechając się lekko.
Rozdziały także na : jednopartówki by kimi i itasaku-by-kimi
Rozdziały także na : jednopartówki by kimi i itasaku-by-kimi
O.o ja chcę więcej! W takim momencie kończyć?
OdpowiedzUsuńItachiego chętnie bym walnęła, nie wiem czemu i... Sakura ma narzeczonego? Kolejny gwóźdź do trumny... xd
Pozdro i czekam na nexta :D
No nie!! W takim momencie zakończyć rozdział ? :(
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się nexta :) I ciekawi mnie reakcja Itachiego, gdy dowie się kto pobił Sakure... Mam nadzieję, że w najblizszym czasie wyjaśni się parę spraw dotyczących Sakury :)
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział xD
No tym razem nowa notka w tempie ekspresu, muszę przyznać że jest to moje ulubione opowiadanie. Jednak mam do Ciebie żal, kończysz w najlepszych momentach ;) Mam nadzieje że kolejna notka pojawi się tak samo szybko jak ta :P
OdpowiedzUsuńOOOO Sakura ma narzeczonego,no pięknie :) Jak się napalają, że Sakura przegrała i tylko jednym punktem :) No nocia bardzo mi się spodobała tylko jedno pytanko. DlACZEGO KOŃCZYSZ W NAJLEPSZYM MOMENCIE ????? ale oprócz tego wszystko jest świetnie. Mam nadzieje, że będziesz dodawała tak szybko rozdziały :) Pozdrawiam i życzę DUŻO WENY ;D
OdpowiedzUsuńNarzeczony?! Ciężko uwierzyć, a Saki przyswoiła sobie jakoś tą myśl... może mi się po prostu wydaje? Czy Łasic za nią pójdzie? Dowie się kim tak naprawdę jest?
OdpowiedzUsuńTe pytania będą mnie męczyć do następnego rozdziału.
Życzę dużo weny i pozdrawiam. Yuki.
Więcej! I nic więcej nie chcę...
OdpowiedzUsuńUwielbiam to
OdpowiedzUsuń