piątek, 15 listopada 2013

Rozdział piętnasty

Siedziałam na kozetce u pielęgniarki czekając na nią. Hinata tez gdzieś zniknęła. Wszyscy gdzieś zniknęli, a ja muszę czekać z opatrzeniem obrażeń. Oby tylko nie szła po dyrektorkę, bo nie będę niczego tłumaczyć. Nie wiedziałam tylko czy to wszystko nie jest głupim zadaniem. Być w taki sposób zazdrosnym by kogokolwiek pobić? Trzeba mieć nie dobrze z głową. Nie zbliżać się do Itachiego. Dobrze. Jak tylko on się do mnie nie będzie zbliżał.
Nie wiem ile czekałam czasu na przybycie pielęgniarki, ale w końcu przyszła. Na ranie nadal trzymałam białą bluzkę. Podeszła do mnie opatrując ranę. Może nie była duża, ale bolała. W dodatku głowę przeszywał większy ból niż wcześniej. 
-Nieźle się pocharatowałaś, a może była Itachiego zrobiła krzywdę? – zapytała. Nie odezwałam się ani słowem – Tak myślałam. Każdej dawała ostrzeżenie, aby się nie zbliżały. Ona ma na jego punkcie obsesje. Każda z niego rezygnowała po tym ostrzeżeniu. A ty co chcesz zrobić?
-Ja… On mi się nie podoba, to znaczy jest przystojny, ale nie zamierzam z nim flirtować. Po prostu chce bym była jego „zabawką” w szkole. Bo tak naprawdę nic do siebie nie czujemy, ma po prostu z tego zabawę.
-Może i tak, ale Kiku ma większą zabawę robiąc krzywdę innym. Obserwuj ja bardzo uważnie, bo to najgorszy wróg jaki kiedykolwiek mógł istnieć. Nie ma innego najgorszego, jest wiele o niej plotek, nawet taka, że Itachi powstrzymał ją od zabicia pewnej dziewczyny, która w nim się zabujała, ale sam ucierpiał. Dlatego omija szerokim łukiem każdą dziewczynę… Nie wiem co mam ci poradzić, ale najlepiej trzymać się z daleka od tej dziewczyny i nie pokazywać się na oczy z Uchiha.  Jej rodzice mają na nią większy wpływ niż każdy może się zdawać. Pochodzą z bogatego rodu, można powiedzieć że szlacheckiego. Są drudzy po zmarłych Haruno. – drgnęłam – Oni zawsze byli piersi, ale ich córka żyje i ona jest dziedziczką tej masowej fortuny.
-Na pewno dostanie ją po skończeniu pełnoletniości.
-Nie, raczej nie. – uniosłam brew do góry – To jest prawda, że po skończeniu pełnoletności dostanie fortunę, ale musi wyjść za mną i mieć chociaż jedno dziecko. Nikt nie wie kogo zapisali jej rodzice, dowie się jak cała sprawa ucichnie. Każdy jest ciekawy kto to może być, ale nikt jej nie zna, wiec nawet jej „narzeczony”. Skończone. Uważaj na siebie. – wyszłam z gabinetu pielęgniarki.
Nie wiedziałam o tym, że rodzice przypisali mi narzeczonego podczas pisania testamentu. Majątek może przepaść w nie pamięć, a to nie będzie dobrze. Dlaczego mi przypisali mężczyznę? Kim on jest? Czym się zajmuje? Nigdy nie pomyślałam bym, że kogoś przypiszą. W ogóle dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? Jak mam go spotkać? To nie realne, muszę jutro spotkać się z notariuszem rodziców. On mi wszystko wyjaśni, a jak nie to przycisnę!
Wyciągnęłam swoją torbę pakując niektóre rzeczy. Wszystko było w porządku, jak najlepszym, ale nie pozwolę by każdy dowiedział się o moim nazwisku czy „narzeczonym”, którego w ogóle nie znam. Który mamy wiek? XXI, a ludzie zachowują się jakbyśmy żyli w średniowieczu! Wcale tak nie jest, już w takim wieku nie żyjemy, gdzie wszyscy żenili się dla pokoju.
-Sakura. – spojrzałam na grantowo włosom. – Lepiej się czujesz?
-Trochę. – mówiłam zawieszając na ramieniu torbę i odchodząc razem z nią. – Dowiedziałam się dziwnej rzeczy. – patrzała na mnie gdy wychodziliśmy – jestem zaręczona. – uchwyciła rękę. – Nie z pierścionkiem. Moi rodzice wybrali mi narzeczonego, a ja go w ogóle nie znam. Jak niby mam się w nim zakochać? Ja tak nie chcę. – na parkingu stało ciemne ferrari. Usłyszałam krzyki. Chyba miał trening, czyli gra ze mną była małą rozgrzewką?
Bydlak – pomyślałam.
-To Itachi się zawiedzie. – zaśmiała się. Spojrzałam na nią nie wiedząc co powiedzieć, ale minę miałam na pewno bardzo śmieszną. – No daj spokój, że sama nie widzisz. Pod pretekstem „lubię cię” mówi się „zakochałem się”. A w jego oczach widać ten błysk do ciebie, więc powinnaś czuć się zaszczycona, że może cię pokochać.
-Oszalałaś? Mówię ci, że on i ja do siebie nie pasujemy. To będzie w takim razie nie odwzajemnione uczucie. Idziesz do domu? – zapytałam
-Tak, obiecałam pomóc tacie z obiadem. W końcu ma dwie lewe ręce do tego. Spotkamy się w poniedziałek, albo jak chcesz możemy iść na zakupy jutro do centrum. Jedenasta przy centrum?
-Dobra. To jutro się spotykamy. – powiedziałam szybko machając jej. Przechodziłam blisko boiska, gdzie stanęłam przyglądając się grze Itachiemu. W jego uśmiechu zauważyłam radość. To było jego hobby, większe niż dokuczanie mojej osobie. Dalej zauważyłam Kiku, która wpatrywała się w niego zakochana. Marnie jej idzie flirtowanie z Itachim. Czy aż tak bardzo jest w nim zadurzona? Co by było gdyby tak się stało i mój przyszły mąż nie ożenił się ze mną? Majątek przechodzi na państwo lub na „narzeczonego”.
Westchnęłam opierając się o barierki nadal wpatrując w bruneta. To jedynie mogłam robić, bo nic innego mnie nie spotka. Wiatr lekko zawiał. Jego włosami pobawi się wiatr. Zatrzymał się i spojrzał w moją stronę. Speszyłam się, więc odchodziłam, lecz wpadłam na jednego mężczyznę.
-Przepraszam. – powiedziałam spoglądając na jego twarz. Ciemne oczy wpatrywały się w moje. Ominęłam go, lecz zostałam uchwycona. – Stało się coś?
-Nie, wybacz. Przypominasz kogoś. – powiedział i odszedł. Odeszłam najszybciej jak potrafiłam, w dodatku  na pewno już będę miała siniaki na twarzy i brzuchu, w końcu nie dostałam lekko od dziewczyny. Idąc nie myślałam o niczym innym jak łóżku, chciałam tam się znaleźć.




Opadłam zmęczona na miękkie poduszki. Ojca Ino nie było a chciałam z nim Zamienic parę słów na temat tego jak to jest z moim majątkiem, a on wiedział. Rozmawiał z swoim przyjacielem, który najwyraźniej zarządzał testamentem. Jak ja tego nienawidzę, tej nastali. Usłyszałam krzyk Ino, był taki piskliwy. Widocznie coś się działo, ale po co ona jest taka piskliwa? Na pewno chodziło o Sasuke. Dowiedziałam się w szkole, że mnie nie trawi, ale musi utrzymywać tajemnice...
Obróciłam się przytulając się do poduszki. Pierwszy raz byłam tak zdołowana, w dodatku czułam ból głowy. Zbyt mocny, nawet tabletka nie pomagała. Jedynie czego chciałam uniknąć to pytań detektywa typu: co się stało? Czy dobrze się czujesz? Kto ci to zrobił? Od razu mieli by podejrzenia, że przestępcy już mnie znaleźli. Długo w jednym miejscu nie posiedzę, przecież znam siebie. A jeśli chodzi tylko o majątek mogą go sobie przywłaszczyć.  Nie potrzebuje pieniędzy, znajdę pożyteczną pracę.
Skuliłam się co spowodowało ból brzucha. Jęknęłam cicho tułając się bardziej w poduszkę. Gdybym miała rodziców to żyłabym inaczej. Zostali zamordowani zostawiając mnie na tym nic nie wartym świecie. Chce znaleźć bratnią duszę w postaci chłopaka, ale to nie będzie możliwe. Gdzie na świecie będzie chłopak, który zrozumie ból jaki w sobie nosze? Żaden! Nie ma na świcie mężczyzny, który patrzał na śmierć rodziców!
Nie takiego mężczyzny nie ma i nie będzie. Wszyscy tylko potrafią się bawić… A ja tego tak naprawdę nie chcę. Czułam jak po policzkach spływają słone łzy. Pierwszy raz od dłuższego czasu… Usłyszałam sygnał wiadomości. Uniosłam się biorąc z biurka komórkę. Kto mógłby do mnie napisać? Kolejna głupia reklama. Odłożyłam na bok komórkę by odpocząć.
Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk pukania do drzwi.
-Sakura masz gościa, jest w salonie. – westchnęłam wstając. Szybko przebrałam się w ciemne jeansy i czarną bluzkę z nadrukiem na plecach „Kiss me”. Wolno zeszłam. Skąd mogłam wiedzieć kto to może być? Usłyszałam czyjeś rozmowy dobiegające z miejsca, gdzie byli goście. Kto to może być? Choć poznawałam ten głos. Nie mówcie mi, że Kiku przyszła? Nie chciałam jej już zobaczyć w ciągu weekendu. Weszłam do pomieszczenia, a w środku stał długo włosy mężczyzna. Jego włosy lśniły jasnym srebrem dzięki światłu. Odwrócił się do mnie. Mogłam dostrzec ciemne oczy podchodzące pod kolor czerwi, ale w rzeczywistości były brązowe. Nie znałam owego mężczyzny, który był ubrany jak urzędnik. Garnitur był prosto od znanego projektanta. Kim był owy mężczyzna?
-Haruno Sakura jak rozumiem? – patrzałam na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. – Rozumiem, że mi nie ufasz. To normalne. – zamknęłam za sobą drzwi nie wiedząc czy postępuję właściwie. – Mnie się nie musisz obawiać. Jestem przyjacielem twojego ojca. Mogę ci to udowodnić jak tego chcesz? Nie zdradziłbym go, bo chciał ciebie za wszelką cenę chronić przed całą rodziną i nie tylko. Nie wierzył nikomu, nawet bratu, który opiekował się tobą. Od tamtego przykrego zdarzenia… - wpatrywałam się w niego przez dłuższy czas. – gdy podpalona zasłona na ciebie spadła.
-To nie była nikogo wina.
-Ty tak myślisz. W rzeczywistości nie zapalałaś świeczki – zdziwiłam się – Twój wujek powiedział, że zostawiłaś, ale tak naprawdę było całkiem inaczej. On podpalił zasłonę, a ty tego nawet nie zauważyłaś. Twoi rodzice chcą cię chronić nie tylko przed mordercami, ale przed nim bo dawałaś im szczęście jakiego on nie miał. I w dodatku jesteś dziedziczką fortuny. Każdy chce ciebie chronić. Nigdy nie mogłam ciebie zastać, ale dobrze że znalazłem. – z kieszeni garnituru wyciągnął białą kopertę z znakiem naszej rodziny.
-Nie wiem nawet jak się pan nazywa.
-Ach tak. Przepraszam cię, gdzie moje maniery. W rzeczywistości noszę nazwisko Haruno Takahiro. – byłam bardziej zdziwiona niż przed jego wcześniejszą wypowiedzią. On jest moim wujkiem, czy kuzynem? – lecz zmieniłem nazwisko, bo twój wujek nie wie o moim istnieniu. Pochodzę z romansu ojca, więc wiadomo, że mogłaś o mnie nie słyszeć. Jedynie twój ojciec i matka mi ufali. Wierzyli, że kiedyś się spotkamy. Dlatego nie masz nikomu mówić o tym spotkaniu.
-Dobrze, ale nie rozumiem czemu. A jeśli to pan chce mnie zabić? Wszyscy wokół mnie mogą..
-Nie chcę. Po co miałbym to robić? Dla mnie nie liczy się majątek brata. Choć tam jest na pewno o mnie zmianka. Uważaj na swojego wujka, bo on jest w to wszystko zamieszany. – podszedł do mnie i uchwycił za policzek. – Wyrosłaś na piękną kobietę, oby twój przyszły mąż był z tego powodu zadowolony. – ucałował mnie w czoło – To jest list od twoich rodziców, jak znajdziesz czas przeczytaj. Na pewno jeszcze się zobaczymy. – wyszedł. Spojrzałam na czerwoną pieczęć naszej rodziny. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze ojciec chciał robić to co w średniowieczu. Przekazywał wiadomości listownie by dotarły do danej osoby.
Wpatrywałam się przez dłuższy czas w kopertę. Sama nie wiedziałam czy to dobry pomysł by rozmawiać z obcymi? A jeśli to naprawdę był brat ojca? Może miał kogoś komu ufał. Widocznie był to brat z romansu ojca, o którym nikt nie wiedział z rodziny i z zewnątrz. Czego jeszcze nie wiem o rodzicach? Musze pójść w miejsce, gdzie mogę wszystkiego się dowiedzieć - cmentarz. 
Spokojnie przeczytam list i może wtedy dowiem się prawdy o rodzicach i całym kłamstwie wokół mnie? Oby, bo sama wszystko muszę udźwignąć, a jestem silna by iść dalej. Wpatrywałam się w drżące dłonie. Trudno. Muszę pójść w tamto miejsce, może to mnie uspokoi?
Wyszłam z budynku nikomu nic nie mówiąc. Musiałam się tam znaleźć w tym momencie. Będę zmagała się z własnymi uczuciami, ale w końcu muszę stanąć przed ich grobem. Na głowę zarzuciłam kaptur by nikt mnie nie rozpoznał. Rówieśnicy ze szkoły mogliby podejrzewać, że podaję się za kogoś kim nie jestem, a tak naprawdę tego nie chcę. Oni by nie zrozumieli mojego położenia.
Idąc nie spojrzałam na nikogo. W oddali usłyszałam czyjś baryton, który należał do Itachiego, nikogo innego. Uniosłam głowę patrząc na mężczyznę, który śmiał się stojąc przy jednym ze sklepów.  Przeszłam obok nich..
-Dałeś jej popalić. – przybili razem piątkę – Yamanaka nie miała z tobą szans! – zaśmieli się. Wywróciłam oczami. Co za debile, jarają się wygraną Itachiego. Był by prawie remis, gdybym bramka była szersza troszkę większa. Pieprzony słupek!- Nadal będziesz jej dokuczał?
-Normalne. Nawet jej nie przeproszę, w końcu wygrałem. – spojrzałam na niego bez uczuć. Jego spojrzenie wylądowało na mnie. Nasze oczy przez małą chwilę się spotkały. Wiedziałam, że podążył za mną. Nie wiedziałam w jaki sposób mnie rozpoznał, ale zrobił to. Zniknęłam im z punktu widzenia i stałam przed trzema schodkami do cmentarza.
Wahałam się czy wejść, czy też nie. Bałam się, po prostu się bałam! Moje życie jest do bani, nie wiem jak z nim postępować, ale wiem jedno… spojrzałam na list… Dowiem się co takiego chcecie mi powiedzieć, a wtedy każda sprawa będzie gładka! Zrobiłam krok w przód uśmiechając się lekko. 




Rozdziały także na : jednopartówki by kimi    i   itasaku-by-kimi

7 komentarzy:

  1. O.o ja chcę więcej! W takim momencie kończyć?
    Itachiego chętnie bym walnęła, nie wiem czemu i... Sakura ma narzeczonego? Kolejny gwóźdź do trumny... xd
    Pozdro i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie!! W takim momencie zakończyć rozdział ? :(
    Już nie mogę doczekać się nexta :) I ciekawi mnie reakcja Itachiego, gdy dowie się kto pobił Sakure... Mam nadzieję, że w najblizszym czasie wyjaśni się parę spraw dotyczących Sakury :)
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. No tym razem nowa notka w tempie ekspresu, muszę przyznać że jest to moje ulubione opowiadanie. Jednak mam do Ciebie żal, kończysz w najlepszych momentach ;) Mam nadzieje że kolejna notka pojawi się tak samo szybko jak ta :P

    OdpowiedzUsuń
  4. OOOO Sakura ma narzeczonego,no pięknie :) Jak się napalają, że Sakura przegrała i tylko jednym punktem :) No nocia bardzo mi się spodobała tylko jedno pytanko. DlACZEGO KOŃCZYSZ W NAJLEPSZYM MOMENCIE ????? ale oprócz tego wszystko jest świetnie. Mam nadzieje, że będziesz dodawała tak szybko rozdziały :) Pozdrawiam i życzę DUŻO WENY ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Narzeczony?! Ciężko uwierzyć, a Saki przyswoiła sobie jakoś tą myśl... może mi się po prostu wydaje? Czy Łasic za nią pójdzie? Dowie się kim tak naprawdę jest?
    Te pytania będą mnie męczyć do następnego rozdziału.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam. Yuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Więcej! I nic więcej nie chcę...

    OdpowiedzUsuń